To była straszna śmierć
W środę, 31 sierpnia 54-letni mężczyzna wpadł z koparką do zbiornika w Roszkowie. Głębokość w dawnym wyrobisku żwirowym osiąga nawet 25 metrów.
Do dramatu doszło około godziny 14.30, najprawdopodobniej już po pracach ziemnych, jakie robotnik samotnie wykonywał na terenie zbiornika w Roszkowie.
Mężczyzna po skończonych pracach jechał brzegiem zbiornika. W pewnym momencie przejeżdżając przez wąski fragment drogi zjechał na trawę w kierunku lustra wody. Ciężar kilkutonowej koparki był zbyt duży i skarpa osunęła się.
Fala przeszła przez jezioro
O tym, że doszło do wypadku policję poinformowali łowiący tu wędkarze. Ci zobaczyli tylko potężną falę na zbiorniku i osuniętą skarpę. Na miejsce zadysponowano policję i straż pożarną. Strażacy, mimo przejrzystej wody, nie potrafili dostrzec nic pod nią ze względu na głębokość, która w tym miejscu dochodzi nawet do 9 metrów. Do momentu przybycia ekipy nurków z Rybnika, strażacy nie mieli pewności, że doszło do wypadku i maszyna rzeczywiście znajduje się pod wodą. O wypadku świadczyła jedynie plama oleju unosząca się na powierzchni wody oraz fakt, że mężczyzna nie wrócił do bazy i nie skontaktował się z rodziną. Strażacy rozstawili specjalne bariery chroniące przed rozprzestrzenianiem się plamy oleju. Około godziny 19.00 nurkowie na głębokości 6 metrów znaleźli koparkę i ciało robotnika.
Ciało w mule
Przez kolejne półtorej godziny robotnicy próbowali wydostać zwłoki robotnika. Mężczyzna został przygnieciony przez kierownicę. Najprawdopodobniej w ostatniej chwili próbował wydostać się z kabiny rozbijając okna, jednak podczas próby ucieczki zaklinował się i utonął. – Robotnik to mieszkaniec powiatu cieszyńskiego. Ma 54 lata – potwierdza Edward Kowalczyk z raciborskiej policji. Następnego dnia, w czwartek, strażacy i nurkowie ponownie zjawili się nad zbiornikiem aby razem z pracownikami firmy wyciągnąć koparkę na brzeg. – Takiej maszyny nie można zostawić w wodzie, choćby z powodu zagrożenia dla środowiska. W koparce jest ropa, oleje i płyn hydrauliczny, który może skazić wodę – tłumaczy Roland Kotula z raciborskiej straży pożarnej.
Trzeci dzień akcji
Przez cały czwartek przy pomocy sprowadzonej na miejsce wielkiej koparki i dwóch gąsiennicowych spychaczy udało się wyciągnąć na linach nad powierzchnię wody zaledwie połowę koparki. Zatopioną maszynę wydostano na brzeg dopiero w piątek przy pomocy dźwigu. Zmarły robotnik to Jan R., mieszkaniec Koniakowa – niewielkiej miejscowości w powiecie cieszyńskim. Pracował w roszkowskiej bazie firmy Invest Bud. Codziennie dojeżdzał do pracy. Osierocił dwójkę dzieci.
(acz)