Powódź w toalecie
Ulica Opawska, centrum Raciborza. Ostatnie trzy miesiące dla lokatorów budynku nr 70 obfitowały w kłopoty...
Jolanta Chłapek mieszka w starej kamienicy z dwójką małych dzieci (3 i 5 lat). Wspiera ją partner Robert. W całym budynku ubikacje są na klatkach schodowych. Toalety posiadają odrębną instalację lecz w jej szczelność wątpili wszyscy. Szły gromy na zarząd. Po naszej interwencji problem udało się zlokalizować i rozwiązać.
– Gdy tylko pada deszcz, w toalecie, z sufitu, po ścianach i rurach zaczyna intensywnie cieknąć woda. Wilgoć utrzymuje się nawet w bezdeszczowe dni. Trzy razy zgłaszaliśmy problem do rejonu przy ul. Kolejowej. Tam mówili, że skontaktują się z zarządcą – mówi Jolanta Chłapek. W końcu do kamienicy przyszło dwóch fachowców. Powiedzieli lokatorom, że najbliższy remont będzie za półtora roku. Panowie mówili też pani Jolancie, że będą wyburzać ubikacje na klatkach, a mieszkańcy kamienicy będą musieli na własny koszt wybudować nową toaletę w mieszkaniu. – Odpowiedzieli, że z przeciekiem na razie nic nie będą robić. Woda cieknie po ścianach tuż przy gniazdkach z prądem. Wokół ubikacji stoi woda i boimy się tu wchodzić z dziećmi – tłumaczy Robert Kozłowski, współlokator pani Jolanty. Po kilku miesiącach nieskutecznych próśb i interwencji przestali płacić czynsz.
Inni lokatorzy mają podobny problem. Ściany budynku przy toaletach są zagrzybione i pękają. Wszyscy obawiają się nadejścia zimy, kiedy zamarznięta woda może rozsadzić mury.
Nic o tym nie wiemy
Zarządcą budynku jest firma Nasz Dom. Mieszkanie pani Chłapek jest jednak własnością gminy. I to gmina reprezentuje interesy swoich lokatorów przed zarządcą. – Nic nie wiemy o tej awarii. Nie zostaliśmy o niczym poinformowani. Owszem, planujemy w tym budynku wymianę całej instalacji kanalizacyjnej, ale czekamy na decyzję MZB. Gmina musi pokryć część kosztów tego remontu – tłumaczy Maria Krzywolak, prezes Nasz Dom. Dodaje, że jeśli opisana awaria dotyczy części wspólnej budynku, jej pracownicy zajmą się usunięciem usterki. Maria Krzywolak po konsultacjach z pracownikami twierdzi, że to nie jej ludzie byli na kontroli budynku.
W Miejskim Zarządzie Budynków również nie wysyłali wcześniej swoich ludzi do awarii. Gdy zadzwoniliśmy do zarządu obiecano nam, że technicy sprawdzą stan instalacji. Na Opawską pojechali w ten sam dzień gdy rozmawialiśmy. – Nasi technicy zlokalizowali usterkę na miejscu. Okazało się, że lokator z ostatniego piętra zdemontował urządzenia sanitarne i spowodował awarię – mówi Urszula Romanowska-Stanek, kierownik oddziału gospodarki mieszkaniowej w MZB. Pracownicy MZB, pomimo że toaletami powinni się zająć hydraulicy Naszego Domu, usunęli usterkę.
Nikt z lokatorów nie wie kim byli mężczyźni, którzy trzy miesiące temu nie potrafili zlokalizować przecieku. Zdaniem pana Roberta byli to faceci z firmy – podwykonawcy Naszego Domu. – Tak mi sąsiad mówił. Dziwne, że oni nawet nie wchodzili do góry – żali się mieszkaniec kamienicy.
Kontrola
Każda sytuacja związana z niewłaściwym stanem technicznym budynku podlega nadzorowi inspekcji budowlanej. W przypadku krótkotrwałych awarii inspekcja działa ostrożnie. Najpierw kontaktuje się z zarządcą nieruchomości i proponuje szybkie działania. – Kiedy nie ma woli naprawy a sytuacja zagrażająca zdrowiu mieszkańców się przedłuża, wtedy wydajemy decyzję urzędową. Zobowiązuje ona zarząd do usunięcia usterki – wyjaśnia Gabriel Kuczera, dyrektor powiatowej inspekcji budowlanej. Cieknąca woda, zdaniem inspektora, może przyczynić się do pogorszenia stanu budynku, szczególnie zimą, gdy temperatura spada poniżej zera. – Również pojawiająca się pleśń na ścianach jest sprawą niepokojącą i kwalifikuje awarię do usunięcia – dodaje Gabriel Kuczera. Należy zaznaczyć, że aby nadzór budowlany podjął odpowiednie kroki należy wystosować pismo z prośbą o kontrolę i krótką charakterystyką problemu.
Służby odpowiedzialne za budynek oraz nadzór budowlany zainteresowały się sytuacją mieszkańców klatki nr 70. Lokatorzy do tej pory byli przekonani, że wystarczy zgłosić awarię w sekretariacie. Niestety często ten sposób reagowania jest nieskuteczny. Przypominamy żeby zawsze w takich sprawach zgłaszać problem w formie pisemnej, w dwóch egzemplarzach. Jeden, z potwierdzeniem odbioru, zabieramy ze sobą. Taki sposób zawsze obliguje zarząd lub właściciela do utrzymania rozsądnego terminu na reakcję.
Lokatorem, który niefortunnie zajął się przebudową instalacji, okazała się być kobieta w podeszłym wieku. Wcale jej nie martwił fakt, że wąż od spłuczki był zdemontowany a woda lała się strumieniem. Parafrazując stare przysłowie: źle swego domu broni kto dom sąsiada zalewa.
(woj)