Racibórz u Jaworowicz
Sprawa opisana na łamach Nowin Raciborskich zainteresowała Elżbietę Jaworowicz. Telewizja Polska realizuje materiał na temat nastoletniej Oli, która uciekła z Domu Dziecka w Kuźni Raciborskiej. To właśnie dla Oli Adam R. porzucił piątkę dzieci i żonę. Z opiekuna stał się partnerem młodej dziewczyny. Do sądu już trafił akt oskarżenia przeciwko niemu. Za wykorzystanie sieroty grozi mu 5 lat więzienia.
Bulwersujący temat opisywany w marcu na łamach naszego tygodnika zainteresował Elżbietę Jaworowicz, prowadzącą popularny program „Sprawa dla reportera”. Ekipa Telewizji Polskiej przyjechała w ubiegłym tygodniu do Raciborza na zdjęcia. Jaworowicz spotkała się również z dziennikarzami naszego wydawnictwa, aby porozmawiać na temat przeprowadzonej przez nas dziennikarskiej prowokacji. Sprawa dotyczy szesnastoletniej Oli, którą bezskutecznie poszukiwała policja. Nam wystarczyło zaledwie kilka godzin, by ustalić jej miejsce pobytu.
Tekst autorstwa Rafała Jabłońskiego i Adriana Czarnoty pt. „Wczoraj córka, dziś kochanka” został opublikowany w Nowinach Raciborskich 16 marca i od razu wywołał burzę. Artykuł dotyczył Adama R., który najpierw zaopiekował się nieletnią Olą, a następnie uciekł z nią porzucając rodzinę i piątkę dzieci. Jak ustaliliśmy, nastolatka nadal ukrywa się ze swoim ojczymem gdzieś na Śląsku. Nie uczęszcza również do szkoły. Choć rodzina R. pochodzi z Gorzyczek w powiecie wodzisławskim, sprawa ma również wiele raciborskich wątków i jest ściśle powiązana ze sprawą Edwarda Smotryckiego. Córka mężczyzny sześć lat temu prowadziła pogotowie opiekuńcze dla dzieci. Wychowankowie zostali im jednak odebrani a Edward Smotrycki niesłusznie oskarżony o pedofilię. Mężczyzna potrzebował aż sześciu lat aby oczyścić się z zarzutów. Ostatecznie mężczyznę uniewinniono a Prokuratura Okręgowa w Gliwicach przygląda się sposobowi prowadzenia śledztwa w sprawie pana Edwarda. – To bulwersująca i skomplikowana sprawa. Nie jest łatwo pozbyć się takiej łatki mimo uniewinniającego wyroku – mówi Elżbieta Jaworowicz. Wśród dzieci odebranych panu Edwardowi była również Ola F. Kilkuletnia dziewczynka trafiła stąd do rodziny Adama R., gdzie przebywała przez sześć lat, do września ubiegłego roku.
Uciekali razem
Pierwsze sygnały o romansie córki z ojcem pojawiły się już podczas ubiegłorocznych wakacji. Dziewczyna napisała w pamiętniku o wyjątkowym dla niej zdarzeniu. Była wzmianka o wstydzie i sygnał, że Ola przeżywa trudne chwile. Prawdopodobnie już wtedy doszło do zbliżenia pomiędzy nią a przybranym ojcem. Mijały dni i w końcu została jego kochanką. We wrześniu oboje postanowili uciec. Wrócili po kilku dniach. Grudzień to druga ucieczka. Najpierw zniknął on, po kilku dniach ona. Zamieszkali w Rybniku. Znalazła ich żona Adama R. Ostatecznie sąd rozwiązał rodzinę zastępczą a Ola trafiła do Domu Dziecka w Kuźni Raciborskiej. Dziewczyna uciekła z ośrodka 11 marca. Pracownicy domu dziecka próbowali szukać nastolatki na własną rękę. Bezskutecznie. – Nie mamy instrumentów do aktywnego poszukiwania zaginionych – wyjaśniała nam wówczas Magdalena Strzelczyk, dyrektor Domu Dziecka w Kuźni Raciborskiej.
Trzy zgłoszenia, zero poszukiwań
Pracownicy ośrodka jak i żona Adama R. wiedzieli jedynie, że Ola ze swoim byłym ojczymem przebywa na terenie Żor. – Poszukiwania powinna prowadzić żorska policja, my zajmujemy się sprawami, które mają miejsce na naszym terenie – mówiła nam w marcu sierżant Anna Wróblewska, rzecznik raciborskiej policji. Żorskim policjantom nie udało się dotrzeć do poszukiwanej dziewczyny, ponadto, jak ustaliliśmy, dwukrotnie składane zawiadomienie o zaginięciu nie zostało nawet wprowadzone do policyjnego sytemu. Trzecie zgłosiła dyrektor kuźniańskiego domu dziecka.
Policja szukała, dziennikarze znaleźli
Jak się okazało, ustalenie miejsca pobytu Adama R. i szesnastoletniej Oli było banalnie proste. Przed godz. 23.00 pojawiliśmy się pod kopalnią Borynia w Jastrzębiu Zdroju. Wkrótce przez bramę zakładu wyszedł Adam R. Kiedy jeden z dziennikarzy zagadywał mężczyznę, drugi z samochodu wykonywał zdjęcia. Wkrótce Adam R. wsiadł do przewozu a za nim jeden z dziennikarzy. Wystarczyło pojechać za górniczym przewozem, który doprowadził nas na żorskie osiedle, gdzie para ukrywała się w wynajętym mieszkaniu. Sprawa opisana na łamach naszego tygodnika interesowała również Prokuraturę Rejonową w Wodzisławiu Śląskim. Śledczy ustalali, czy mężczyźnie można postawić zarzut nadużycia stosunku zależności. Przestępstwo miałoby polegać na wykorzystaniu krytycznego położenia dziewczyny i doprowadzenia jej do obcowania płciowego. – Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do sądu. Adamowi R. grozi do 5 lat pozbawienia wolności – mówi Witold Janiec, szef Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.
To dramat
– To przykre, że Ola została w taki sposób zmanipulowana przez osobę, która miała ją chronić – mówi Edward Smotrycki, którego córka w przeszłości opiekowała się Olą w pogotowiu. – Prowadzenie rodziny zastępczej to wielka odpowiedzialność, bo dzieci już i tak zostały w pewien sposób skrzywdzone przez los. To co zrobił Adam R. nie mieści mi się w głowie. Zastanawia jedynie fakt, czy kuratorzy i sąd w odpowiedni sposób przyjrzeli się rodzinie R. przed umieszczeniem tam naszej Oli. To była niezwykle zdolna dziewczyna, bardzo ambitna. Podczas pobytu u nas, odwiedzała ją studentka angielskiego, by ją uczyć. Chcieliśmy zadbać o jej przyszłość. Teraz to co się z nią dzieje to dramat. Rzuciła szkołę i żyje zaszczuta w ukryciu ze starszym od siebie człowiekiem, który stał się dla niej ideałem mężczyzny – mówi mieszkaniec Markowic.
Adrian Czarnota, Rafał Jabłoński