Sygnał wyszedł od nas
Nie czekali na sygnały z urzędów. Jadąc mostem nad kanałem Ulga sami zrozumieli powagę sytuacji.
17 maja samochody z komisu samochodowego przy ul. Rudzkiej zostały ewakuowane. Całą operację, która zajęła kilka godzin, zorganizował sam właściciel. Piotr Borsuk opowiada o szczegółach.
Wiadomości o zagrożeniu powodziowym nie docierały na bieżąco do wszystkich. Ci, którzy byli zajęci pracą, nie mieli okazji śledzenia portali internetowych czy radia. Jedną z tych osób był Piotr Borsuk, właściciel komisu samochodowego. – Przejeżdżając nad kanałem Ulga stwierdziłem, że nie ma na co czekać. Decyzja o ewakuacji samochodów z parkingu zapadła około godz. 16.00. Przyznam, że gdybyśmy znali rozmiar zagrożenia wcześniej, na pewno bym nie zwlekał – mówi.
Dysponując majątkiem swoich klientów właściciel komisu ponosi za niego pełną odpowiedzialność. Odpowiedzialnie przejął inicjatywę, nie czekając na telefony kontrahentów.
– Sygnał wyszedł od nas. Zacząłem dzwonić po wszystkich klientach z informacją o przeprowadzce ich samochodów. W końcu mogliby mieć pretensje, że nic o tym nie wiedzieli. Nikt jednak nie protestował, wszyscy wyrazili na to zgodę – wyjaśnia Piotr Borsuk. Skrzyknięci koledzy ze znajomymi pomogli w całej akcji. Z pomocą kilku kierowców i lawety logistyczny plan przewiezienia dobytku zajął im około 3 godzin. – W ten poniedziałek popołudniu był duży problem z przejazdem przez miasto. Gdyby nie duża ilość osób ciekawych stanu Odry ewakuacja poszłaby nam o wiele szybciej – dodaje właściciel komisu.
Piotr Borsuk zabezpieczył główny majątek swojej firmy wysoko na Brzeziu. Nadal jednak czuje niepokój. – Cały czas śledzimy wydarzenia o stanie wody w rzece. Myślę także o komisie, gdzie pozostało dużo sprzętów, których nie daliśmy rady wywieźć. Jeśli byłaby powódź, remont potrwa około pół roku – dodaje.
(woj)