Komorowski prosto z Polski
Marszałek Sejmu przyleciał na Śląsk, by obejrzeć zabezpieczenia powodzowie. Był na polderze Buków, a pierwszy przystanek zrobił sobie na Raciborszczyźnie.
VIP z sejmu lądował w Raciborzu, ale tylko po to by po uściskach dłoni miejscowych notabli wsiąść w samochód i pomknąć nad polder Buków. Miał mu towarzyszyć poseł Henryk Siedlaczek, jednak w ostatniej chwili zabrakło dlań miejsca w helikopterze. Śmigłowiec z marszałkiem sejmu osiadł na lądowisku przed szpitalem. Była to inauguracja obiektu. – Życzę każdemu by miał takiego pierwszego gościa – uśmiechał się dyrektor lecznicy Ryszard Rudnik. Po wyjściu z helikoptera Komorowski pomachał parę razy w stronę publiki przylotu licznie zgromadzonej w oknach szpitala, podjeździe dla karetek i wokół szpitala. Ludzie nagrywali komórkami wydarzenie, podchodząc śmiało mimo ostrzeżeń policji. – Przecież nic mu nie zrobimy – dziwiła się kobieta gorliwemu funkcjonariuszowi.
Nad śluzą wpustową polderu Buków Komorowski pytał o to co udało się już zrobić w sprawie ochrony przeciwpowodziowej na Odrze (czyli polder Buków) i o to co wciąż jeszcze pozostaje w sferze zamierzeń, a więc zbiornik Racibórz Dolny. Marszałek jeszcze raz powtórzył deklaracje z ostatnich dni. – Powstanie specustawa ułatwiająca budowę instalacji przeciwpowodziowych takich jak zbiornik retencyjne – mówił. Jego zdaniem jest ona potrzebna by przełamać biurokratyczny pat oraz by właściciele gruntów na terenie, których mają powstać zbiorniki nie mogli takich inwestycji blokować.
Wypowiedzi Komorowskiego na temat szybkiego rugowania z terenów potrzebnych pod zabudowę zbiorników czy wałów nie podobają się właścicielom ziemi, na których ma powstać zbiornik Racibórz Dolny. – My godzimy się na sprzedaż swojej ziemi, ale w zamian chcemy dostać w innym miejscu dobrą ziemię do uprawy, albo dobrą cenę. My z tego żyjemy, a tymczasem słyszymy, że grunty, które mają się znaleźć w czaszy zbiornika nie będą skupowane. To znaczy, że chcecie byśmy uprawiali na roli narażonej na ciągłe podtopienia. Jak my mamy ją w takich warunkach uprawiać? – pytali obecni na polderze rolnicy. Marszałek nie był w stanie na to pytanie odpowiedzieć. Sprawę wziął na siebie wojewoda. – W przyszłym tygodniu zorganizujemy na ten temat zebranie w Bieńkowicach – przerwał zadawanie niewygodnych pytań wojewoda Zbigniew Łukaszczyk.
(ma.w; art)