Przykra woń palonego plastiku
Aby każdy kto ma firmę, miał też nowoczesny piec – oto marzenie Marcina Ficy.
Rajca Oblicz twierdzi, że przedsiębiorcy są na bakier z ekologią. I chce by zmienili się „z urzędu”.
Punkt sesji samorządu miejskiego poświęcony interpelacjom wypełniają pojedyncze, czasem liczące kilka tematów zgłoszenia radnych. Nikt nie jest w stanie choćby dorównać aktywności najmłodszemu stażem w szeregach rady Marcinowi Ficy. Ten emerytowany górnik przekazuje prezydentowi po 10–11 spraw, którymi powinni zająć się urzędnicy. Nie inaczej było na ostatnim posiedzeniu. Wśród zagadnień poruszonych przez Ficę znalazł się dotyczący ekologii.
– Zwracam się o znalezienie takiego rozwiązania, aby firmy prowadzące działalność na terenie miasta miały piece ekologiczne – napisał radny do Mirosława Lenka. Twierdzi, że z okolic ulicy Starowiejskiej, w rejonie hurtowni rybnej i sklepów z odzieżą, w okresie zimowym wyczuwa się woń „jakby spalanego starego drzewa, plastiku”. – To przenosi się później w kierunku Ocic. Mieszkańcy zwracają uwagę, że w okresie zimowym na cmentarzu Jeruzalem czuć nieznośny zapach palonego jakby plastiku lub innych śmieci – przedstawił problem Marcin Fica.
Prezydent Raciborza nie widzi łatwego sposobu na rozwiązanie problemu. – Nie możemy nakazać firmie wymiany pieca na ekologiczny, nie mamy takich uprawnień. Strażnicy miejscy stale pouczają w takich przypadkach. Nie zajrzą jednak nikomu do pieca. Wejść i skontrolować mogą, ale wskazać, że używane jest paliwo szkodzące środowisku musieliby już eksperci. To skomplikowane i kosztowne procedury – wyjaśnia Mirosław Lenk. Jego zdaniem radny powinien więcej oczekiwać w tym przypadku od służb powiatowych, które mają większe uprawnienia niż magistrat.
(ma.w)