Taka krytyka to dziecinada
„Bardzo, bardzo krótkie” tak PIS-owcy nazwali raporty z rocznej działalności komisji rady powiatu.
Radnemu Matyi nie spodobały się sprawozdania roczne komisji i skrytykował na sesji ich autorów. Włożył rękę w gniazdo os.
– Z miłą ochotą czytałem dotąd sprawozdania przygotowywane na sesje – zaczął swe wystąpienie radny Jan Matyja. Z tym samym nastawieniem podszedł do raportów z dokonaniami i planami komisji rady powiatu. – Zdumiało mnie, że składają się z listy obecności i przepisanego harmonogramu pracy. A gdzie wnioski, gdzie informacja co się z nimi dalej działo? – grzmiał na sesji Matyja. Krytykował, że co niektórzy koledzy z rady zapędzili się w planie pracy swych komisji aż do grudnia, gdy niewiadomo czy będą radnymi, bo wcześniej muszą wygrać wybory. Jedyne gremium, które pochwalił, to podległe Leonardowi Malcharczykowi, „bo tam widać, że coś się dzieje”. – Liczę, że komisje się podciągną – zakończył życzeniem swą przemowę.
Do głosu zaczęli się wyrywać wszyscy szefowie komisji. Piotr Olender szydził z Matyi, że „w końcu zaczął czytać”, bo takie sprawozdania oddaje co roku i nigdy nie było zastrzeżeń. – Rusza kampania wyborcza – dodał.
Ryszard Winiarski nie zamierzał się „mścić”, Grzegorz Utracki określił przytyki radnego „dużą uszczypliwością” a następnie „krytyką – dziecinadą”. Przewodniczący rady Norber Mika dziwił się potrzebie nadmiernej produkcji papieru „bo kto to przeczyta?”.
Po stronie Matyi stanął Krzysztof Ciszek. – Gdyby z takim zaangażowaniem jak panowie występują sporządzono sprawozdanie, nie doszłoby do tej dyskusji – zauważył.
Radny, który wywołał burzę zaprzeczył jakoby robi sobie kampanię. – W czerwcu mogę już nie mieszkać w Raciborzu, nie wiążę z nim przyszłości – dodał.
(ma.w)