WOŚP zagrała w Raciborzu na 58 931,22 zł
Przed rokiem orkiestra zebrała 67 tys. zł. W tym, po podliczeniu wszystkich puszek 58 931,22 zł. Kwota może być znacznie wyższa, bo dojdą jeszcze pieniądze przekazywane na konto raciborskiej WOŚP w Banku Spółdzielczym.
O ósmej rano na zapleczu Hotelu Polonia pojawił się tłum – ustawiła się długa kolejka wolontariuszy czekających na swoje akcesoria – serca, identyfikatory i puszki. Na początku szukano chętnych do wyjazdu „na wioski” – dzielnice i okolice Raciborza. – A jest opcja Zawada Książęca? – krzyknął Daniel Piaskowski. Za chwilę wsiadał z kolegą do auta. Trzech kierowców rozwoziło kwestującą młodzież do m.in. Studziennej, Rudnika czy Bieńkowic.
O godz. 19.00 w terenie było jeszcze 110 wolontariuszy. – To dużo – komentowała Marzena Kopczewska związana z Orkiestrą od lat. Pracownicy Banku Spółdzielczego z Raciborza piąty rok z rzędu liczyli pieniądze wyjmowane z puszek. – Mamy w tym roku kłopot z tymi puszkami, bo przysłali ich za mało. Poza tym są marnej jakości, trzeba było je podklejać – przyznała Marzena Kopczewska koordynująca raciborską Orkiestrę. Jak co roku wsparli ją państwo Kulawik przynosząc butelki po winie wypełnione groszówkami oraz pan Michał (tak zostali zapisani ofiarodawcy) który takie monety dostarczył w karafce.
Pieniądze zbierano też w sobotę w dyskotece Magic w Krzyżanowicach, gdzie do puszki wpadło 730 zł. Najwięcej „drobnych” z jednej puszki wyjęto po przyniesieniu jej przez Annę Kretek, która pojechała kwestować do Lubomi. Zebrała 1621 zł. – Bywały takie kwoty przy wcześniejszych edycjach, ale przy takiej pogodzie to świetny wynik – podkreślała Kopczewska.
Na Rynku odbyła się licytacja gadżetów z magistratu (m.in. książki, przewodniki, breloki i maskotki Raciborka) oraz firmowanych przez WOŚP (m.in. koszulka i moneta). Zebrano 685 zł – największe kwoty przekazali Joanna Ogrodnik i Piotr Witek (100 zł), Piotr Malinowski, Adam Niewęgłowski i Paweł Kowal – (po 75 zł).
Wolontariusze
Aga i Justyna, uczennice II LO w Raciborzu, ubrane w ciepłe czapki i grube rękawice spacerowały od samego rana zbierając datki dla WOŚP. Przerwy nastąpiły tylko na wypicie herbaty i podratowanie tekturowych puszek rozpadających się pod wpływem wilgoci. Skutecznym sposobem, jak mówią same dziewczyny, okazała się folia spożywcza, pozwalająca na utrzymanie kartonika w całości aż do końca akcji. Wraz z przyjaciółmi zbierały datki przy PWSZ w Raciborzu, na ulicy Opawskiej i na Rynku i jak mówią, nawet w tak mroźne i pochmurne dni ludzie skłonni są do hojności. Wolontariat to także okazja do spotkań ze znajomymi. Zuzia i Artur z I LO dotrzymywali towarzystwa swoim koleżankom, jednocześnie wspierając WOŚP i zachęcając nielicznych przechodni do wrzucania datków. Zuzia po raz drugi uczestniczyła w akcji Jurka Owsiaka, Artur natomiast, jako debiutant, zdał się na koleżanki.
Edyta z Bieńkowic i Adrianna z Bojanowa znalazły oryginalny sposób na sypiący śnieg – kolorowe parasole stały się świetną osłoną przed złą pogodą, ale i dobrym znakiem rozpoznawczym. Jedna z dziewczyn wzięła udział w akcji po raz trzeci, druga natomiast dopiero poznaje uroki pracy charytatywnej takie jak uśmiechy darczyńców i karcące spojrzenia osób negatywnie podchodzących do tego typu wydarzeń.
Agnieszka, Karolina i Monika dopiero rozpoczęły swoją przygodę z WOŚP. Niedzielne przedpołudnie spędziły w Lekartowie i Cyprzanowie, by później przenieść się do centrum Raciborza i tam zbierać pieniądze. Jak mówią same wolontariuszki – jest to specyficzny dzień, kiedy ludzie potrafią się zjednoczyć, uśmiechnąć na widok czerwonego serduszka i wspomóc szczytny cel.
Magda, Justyna i Monika, choć zmarznięte i nieco zaniepokojone lekkością puszek, postanowiły zbierać fundusze aż do końca dnia. Nie odstraszyła ich fatalna pogoda, ani prawie puste ulice.
Kto wrzucał pieniądze do puszek? Wszyscy. Dzieci idące na sanki z rodzicami, ludzie spacerujący po mieście, czy starsze już osoby idące do kościoła. Wiek darczyńcy, czy też ilość rzuconych do puszki pieniędzy nie grały roli – ważna była dobra zabawa, czerwone serce i możliwość wsparcia szczytnego celu.
Siostry Patrycja i Adrianna Jakieła z koleżankami – Agnieszką Kulą i Pauliną Rogowską „obsługiwały” Kaufland. Adrianna kwestowała czwarty raz, zaczynała w wieku 13 lat. – Kiedy nie pada stoimy na zewnątrz, ale przy tym śniegu chronimy się w sklepie – mówiły dziewczyny. Więcej osób wrzuca pieniądze do ich puszek gdy wychodzi z zakupami. – Nie zaczepiamy same, bo ludzie się krępują. Chcą, to dają – przyznały wolontariuszki.
Spod kościoła Matki Bożej przez całe miasto przeszły Natalia Jankowska, Anna Syma i Aleksandra Paradowska. – Skończyły się nam serduszka, a miałyśmy ich kilkanaście kartek. Na jednym jest 12 sztuk. Proszę zobaczyć jakie mamy ciężkie puszki – pokazywały efekt swojej zbiórki.
Ulicę Długą „dostały” Urszula Lucia, Monika Furman i Joanna Procek. – Przed rokiem było lepiej, bo deptakiem chodziło więcej osób. Przez ten śnieg idzie nam słabiej – stwierdziły dziewczęta. Każda uczy się gdzie indziej – w prywatnym liceum, w „Żaku” i Mechaniku. Wszystkie zaliczają drugą edycję Orkiestry. – Chodzimy, bo można pomóc. To także okazja do spotkania fajnych ludzi. Zbiórka pieniędzy pomaga przezwyciężać nieśmiałość – podkreślała Urszula Lucia.
Magda Chacko, Hanna Jurczenko i Izabela Chacko drugi rok stały z puszkami w Billi. – A nawet dużo daje pieniądze. Oczywiście najwięcej drobniaków – uśmiechały się dziewczęta – uczennice G2.
Ola Misiewicz i Karolina Świerczek (obie z I LO): To nasza druga kwesta, przed rokiem podchodziło więcej ludzi, nie było takiej śnieżnej pogody.
(ma.w)