Będą grać do końca świata i jeden dzień dłużej czy zamilkną?
W zeszłym roku orkiestra dęta z Kuźni Raciborskiej świętowała 60-lecie istnienia. Dziś jej losy stoją pod znakiem zapytania.
Orkiestra niejedno już przetrwała. Początkowo funkcjonowała pod egidą Rafametu, później przekształcono ją na działającą w strukturach MOKSiR. Tylko kapelmistrz był od początku ten sam – Leon Niewrzoł. Ostatnio jednak muzyków coraz rzadziej można spotkać na gminnych uroczystościach. Wydaje się jednak, że nadszedł czas, żeby wyjaśnić sytuację, czy orkiestra przetrwa czy nie. – Kiedy powołaliśmy komitet obchodów jubileuszu, chcieliśmy, żeby koncert jubileuszowy nie był pogrzebem orkiestry, ale żeby się rozwijała, na nowo zaczęła funkcjonować – mówi Władysław Gumieniak, przewodniczący Obywatelskiego Komitetu Obchodów Jubileuszu 60-lecia Orkiestry Dętej.
Pod koniec grudnia ubiegłego roku odbyło się spotkanie przedstawicieli komitetu z władzami gminy i dyrektorem MOKSiR. Zastanawiano się nad dalszymi losami orkiestry. – Zdania były różne. Pojawiły się m.in. zarzuty, że orkiestranci są w podeszłym wieku. To nie do końca prawda, bo mamy też narybek. Przychodzą młode dziewczęta i chłopcy – twierdzi Gumieniak.
Zapadły jednak pewne ustalenia. Orkiestranci mają się spotkać z władzami gminy i zdeklarować, czy chcą funkcjonować na określonych na grudniowym spotkaniu zasadach. Mecenat nad zespołem działającym pod opieką MOKSiR miałby objąć Urząd Miejski. Orkiestra miałaby swoje lokum w domu kultury, miałaby też zapewnioną promocję, aby móc się rozwijać i grać również poza Kuźnią. Za swoje usługi otrzymywałaby pewną zapłatę. Ponadto dyrygent i kierownik byliby zatrudnieni w MOKSiR. – Czekamy teraz jakie stanowisko zajmie orkiestra. Jestem optymistycznie nastawiony i mam nadzieję, że na tych zasadach będą grać, jak mówi Jurek Owsiak, do końca świata i jeden dzień dłużej – mówi Władysław Gumieniak.
Podobną nadzieję, żywi Bogusław Wojtanowicz, zastępca burmistrza. – Jesteśmy za tym, żeby ta orkiestra funkcjonowała. Pieniędzy na kulturę nie żałujemy, choć nie jesteśmy w stanie płacić za każdą próbę. Możemy przekazać fundusze np. na stroje, dojazdy itp. Teraz wszystko zależy od orkiestrantów, od ich chęci – kończy wiceburmistrz.
(e.Ż)