Spróbować prawdziwej herbaty
Herbata przywędrowała do Europy w 1610 roku z Chin i Indii. To tam wiele wieków temu narodził się napój, który zgodnie z legendą został zesłany człowiekowi przez bogów. – Na Śląsku popularniejsza jest kawa – mówi pan Leszek. Są jednak koneserzy, którzy preferują herbatę. Nie ekspresową, ale „prawdziwą” – z oryginalnych liści o odpowiedniej jakości.
Na przygotowanie takiej herbaty trzeba poświęcić chwilkę czasu. Rytuał parzenia herbacianych liści jest nieco skomplikowany, jednak efekt wart jest poświęceń. Nie trzeba posiadać żadnego specjalistycznego sprzętu. – Są co prawda specjalne kubki czy czajniczki, ale wystarczy zwykła szklanka i sitko – instruuje pan Leszek, który zafascynowany jest światem herbat od sześciu lat.
Tę samą porcję herbaty możemy wykorzystać od dwóch do trzech razy. Woda, którą zalewamy liście, nie może być wrząca. Każdy rodzaj herbaty wymaga innej temperatury: od 75-85 stopni Celsjusza w przypadku herbat zielonych, do 95 stopni Celsjusza w przypadku czarnych. Istotny jest również czas trzymania liści w gorącej wodzie, który w przypadku pierwszego parzenia waha się od dwóch do czterech minut, znowu w zależności od gatunku. Każde kolejne parzenie wymaga podwojonego czasu.
Kiedy już wiemy, jak przyrządzić „prawdziwą herbatę”, pozostaje jeszcze najważniejszy problem: jaki gatunek wybrać? Wyróżniamy kilka podstawowych typów herbat, m.in. zieloną, czarną czy czerwoną (tzw. pu-ehr). – Są jeszcze napary, często błędnie nazywane herbatami – mówi Boczoń. – Napary nie są robione z liści herbaty tylko z innych roślin albo suszonych owoców, nie zawierają więc teiny – wyjaśnia.
Każda z herbat ma swoje specyficzne właściwości. Zielona schładza organizm a pu-ehr reguluje przemianę materii, pomaga w spalaniu tłuszczu i obniża poziom cholesterolu. Wpływ na organizm mają również napary: vilkakora działa antynowotworowo, rooibos uspokaja a lapacho jest dobre na zapalenie wątroby.
Klient, który po raz pierwszy zajrzy do herbaciarni pana Leszka, może się poczuć nieco zagubiony. Dziesiątki herbat z różnych zakątków świata (m.in. z Chin, Indii, Kenii, Sri Lanki czy krajów Ameryki Południowej), spośród których trudno wybrać jedną. – Mały Budda, Gejsza, Pai Mu Tan, Yerba Mate – pan Leszek jednym tchem wymienia nazwy najpopularniejszych herbat, które poleca na początek. Sam preferuje herbaty zielone, które pija kilka razy dziennie. Chętnie doradza klientom i bardzo ceni sobie kontakt z nimi – zarówno ze stałymi bywalcami, jak i nowymi ciekawskimi, którzy ciągle przychodzą, by spróbować „prawdziwej herbaty”.
Paweł Świerczek