Początek końca uczelni
W środę, 16 września, po raz kolejny ze studentami informatyki spotkała się dyrekcja ośrodka. Ludzie nie kryli już zdenerwowania, bo czasu do rozpoczęcia roku akademickiego jest niewiele, a konkrety na spotkaniu nie padły prawie żadne. – Nie wiemy nic o różnicach programowych, nikt nie umie powiedzieć, co z tymi, którzy mają napisane prace inżynierskie i nie mają w tej chwili komu ich złożyć. Jeden wielki bałagan – żali się Piotr Domżalski z Raciborza.
Jedyne czego dowiedzieli się studenci to to, że zainteresowane otworzeniem zamiejscowego ośrodka dydaktycznego w Wodzisławiu są Górnośląska Wyższa Szkoła Handlowa z Katowic i Uniwersytet Opolski. Wybór placówki pozostawiono studentom. – Dla nas lepiej byłoby, gdyby szkoła zapewniła przeniesienie wszystkich do jednej placówki. Osoby, które wybrałyby inną szkołę, mogłyby kontynuować naukę na wybranym kierunku. Mnie czeka tylko obrona pracy inżynierskiej. Nie wiem ani u kogo ani gdzie będę jej bronił – dodaje Krzysztof z Wodzisławia.
Pokrzywdzonych będzie więcej
Dyrekcja ośrodka zapewnia, że robi co w jej mocy, aby studenci jak najmniej ucierpieli. Dyplomy, które zostały obronione, są ważne, liczą się także zaliczone egzaminy semestralne. – Uczelnia nie chciała nikogo oszukać. Miała oberwać szkoła, a oberwali studenci, bo uczelnia przecież nadal funkcjonuje, prowadzony jest nabór, a ministerstwo we wrześniu, kiedy już niemal zaczyna się rok akademicki, podejmuje decyzje o likwidacji informatyki. Jest mi z tego powodu bardzo przykro i przyznam, że trudno mi zrozumieć, jak ktoś taką decyzję mógł podjąć – mówi Elżbieta Trojniar, dyrektorka wodzisławskiego ośrodka.
Tymczasem waży się los także innego kierunku: zarządzania. Zresztą w środę na spotkaniu w siedzibie ośrodka na Wilchwach zjawili się także studenci tego kierunku. – Chcemy wiedzieć, co z nami będzie. Koleżanka dzwoniła dziś do ministerstwa i tam uzyskała informację, ze likwidacja jest pewna. Tutaj przekonują nas, że o niczym nie wiedzą, a do rozpoczęcia roku akademickiego coraz mniej czasu – martwi się Łukasz Czogała z Pszowa.
Lista zarzutów jest długa
Zarządzanie jeszcze w lipcu otrzymało negatywną ocenę Państwowej Komisji Akredytacyjnej. W czwartek, 17 września, PKA podtrzymała negatywną ocenę kierunku. Jak mówi profesor Marek Rocki, przewodniczący PKA, lista zarzutów jest długa. Należy do nich m.in. brak minimum kadrowego, a to z kolei pociąga za sobą niewłaściwą obsadę i organizację studiów, stosowane są niewłaściwe techniki kształcenia na odległość, bo studenci nie mają sowich loginów ani haseł, żeby mogło to funkcjonować. Do tego dochodzi niska jakość prac dyplomowych i egzaminów oraz prowadzenie studiów w punktach zamiejscowych – wylicza Marek Rocki.
Decyzji nie ma, ale nadzieja jest nikła
Na razie nie wiadomo, czy Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego i Nauki podejmie decyzję o likwidacji kierunku lub jego zawieszeniu. Urzędnicy czekają jak na razie na dokumenty z PKA i uchylają się od jakichkolwiek komentarzy. Wszystko jednak wskazuje na to, że to tylko kwestia czasu. Artykuł 11 Ustawy o Szkolnictwie Wyższym jasno mówi bowiem, że w przypadku negatywnej oceny kształcenia dokonanej przez PKA minister właściwy do spraw szkolnictwa wyższego, uwzględniając w szczególności rodzaj i zakres stwierdzonych naruszeń, w drodze decyzji, cofa albo zawiesza uprawnienia do prowadzenia studiów na danym kierunku i określonym poziomie kształcenia.
Przedstawiciele AHE też póki co do opinii PKA nie chcą się ustosunkowywać. – Nie mamy żadnego oficjalnego pisma od PKA. Nie znamy nawet uzasadnienia takiej decyzji. Poza tym żadnych kroków nie podjęło jeszcze MSZWiN. Mogę jednak zapewnić, że nasi studenci nie pozostaną bez opieki – mówi Aleksandra Mysiakowska, rzecznik prasowy AHE.
(j.sp)