Brak odważnych na tchórzofretkę
Kolejny raz radny Krzysztof Szydłowski wskazuje, że straży miejskiej i schronisku dla bezdomnych zwierząt brak odpowiedniego sprzętu.
Wiosną rajca, który zawodowo zarządza kryzysami na terenie powiatu, mówił o problemie wałęsającego się po osiedlu psa. Wzywana doń straż miejska nie umiała pochwycić zwierzęcia, które wracało i powodowało kolejne kłopotliwe sytuacje dla mieszkańców. Radny wskazywał wówczas, że przydałby się strażnikom czy pracownikom Przedsiębiorstwa Komunalnego sprzęt, którym mogliby usypiać bądź neutralizować zwierza. Metody „na suczkę” czy „na kiełbaskę” nie są bowiem tak skuteczne jak celny strzał ze środkiem usypiającym. Niestety funkcjonariuszy w „broń” nie wyposażono i problem powtórzył się, tym razem z tchórzofretką. – Bez specjalistycznych służb dzikie zwierzęta będą się panoszyć na osiedlach – twierdzi rajca.
W magistracie na razie rozkładają ręce, bo „hycla w mieście brakuje”. – Dochodzi kolejny dylemat. Czy np. tchórzofretka czy dzik to zwierzęta bezdomne? Przecież mieszkają w lesie – mówi wiceprezydent Wojciech Krzyżek, dając do zrozumienia, że PK zabiera do schroniska tylko bezpańskie psy i nie będzie tropiło np. tchórzofretki, która zbłądziła w mieście.
(ma.w)