Goście w Markowicach

spółpraca pomiędzy Ochotniczą Strażą Pożarną w Markowicach a kolegami z Niemiec trwa już lata. Jej efektem są regularne obozy oraz wymiana doświadczeń i sprzętu. Z tej okazji w sobotę na placu w pobliżu kościoła odbyła się impreza zorganizowana przez miejscowe OSP. Była grochówka, klaun oraz loteria. Strażacy dali też pokaz swoich umiejętności podczas akcji ratowniczej.

Polscy strażacy już kilkukrotnie byli na dwutygodniowych praktykach w zawodowej straży pożarnej w Leverkusen, gdzie uczestniczyli w zajęciach teoretycznych i ćwiczeniach. Wyjeżdżali również u boku swoich niemieckich kolegów do akcji ratowniczo-gaśniczych. – Był to doskonały sposób na podnoszenie kwalifikacji i praktycznych umiejętności. Nasi ochotnicy mieli też okazję do poznania nowych technik ratowniczych i nowoczesnego sprzętu. Z kolei nasza straż, organizowała trzydniowe obozy szkoleniowe w lasach nadleśnictwa Rudy Raciborskie. Tam uczyliśmy między innymi naszych kolegów walczyć z ogniem w lesie. Wśród uczestników nie zabrakło ścisłego kierownictwa straży w Leverkusen, które podpatrywało nasze rozwiązania i wcielali je w swoich jednostkach – wyjaśnia Roland Kotula, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Markowicach.

– U moich polskich przyjaciół jestem już ósmy raz – mówi Gerd Kortshiag, dowódca Jednostki Zawodowej Straży Pożarnej w Leverkusen. – Podczas moich wizyt często jeździmy na teren wielkiego pożarzyska. Z wież obserwacyjnych oglądamy ogrom spalonego terenu, wspominamy też ludzi, którzy tam zginęli, walcząc z żywiołem – dodaje gość.

Podobnie jak w Polsce, niemieccy ochotnicy odgrywają kluczową rolę w ochronie przeciwpożarowej. – Nie ma co ukrywać, że to oni są najbliżej zdarzeń szczególnie na wsiach. Podobnie jak w Polsce, wzajemnie się uzupełniamy. Bez ochotników zapewnienie bezpieczeństwa byłoby bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe – wyjaśnia Kortshiag.

Prawie nówki

Poza doświadczeniem, współpraca pomiędzy Markowicami a Leverkusen ma jeszcze jeden bardzo ważny wymiar – sprzęt. W remizie ochotników nie brakuje wyposażenia, które wcześniej ratowało życie niemieckiej ludności. – Straże na zachodzie są lepiej wyposażone i nie ma co ukrywać, w lepszy sprzęt. Niemcy często unowocześniają swoje jednostki. To, co do nas trafia, nie można nawet nazwać zużytym. Podobnie jak w Polsce, sprzęt z zawodowej straży trafia do niemieckich OSP. My mamy to szczęście, że nasi koledzy doceniają naszą współpracę i trafia do nas sprzęt z zawodowej jednostki w Leverkusen – tłumaczy Kotula.

W garażu remizy stoi między innymi wóz bojowy na podwoziu mercedesa przekazany przez Niemców, łódź motorowa, którą przekazał Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych oraz quad i terenowa łada przekazana przez prywatnego sponsora. W tym roku goście z Leverkusen przywieźli między innymi pasy bojowe i lampy do oświetlania miejsca akcji ratowniczej.

Pajęczyny w kościele

Ochotnicy z Markowic nie mogą narzekać na brak zajęć. W ubiegłym roku brali udział w 50 akcjach gaśniczych. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku wyjazdów będzie więcej, bo tylko do 5 sierpnia strażacy wyjeżdżali z remizy na sygnale 38 razy. Do markowickiej OSP należy w tej chwili 62 członków plus 9 młodzieżowych. Straż ma również jednego honorowego strażaka.

Zdarza się, że w szoferce samochodu jadącego do akcji ramię w ramię zasiadają kobiety. – Moim przykładem chcę zachęcić inne dziewczyny do zapisania się do straży. Nie tylko po to, by pomagać w kuchni – mówi Justyna Broża, od sześciu lat w OSP Markowice. Kobiety również biorą czynny udział w wyjazdach do przeróżnych zadań. Tych nie brakuje.

Poza usuwaniem skutków zdarzeń drogowych, gaszeniem pożarów czy pomaganiem zawodowym strażakom na terenie całego powiatu strażacy z Markowic obmiatają... kościół z pajęczyn. Na tej wysokości mogą pracować tylko oni, dlatego przed większymi świętami pod miejscowym kościołem łatwo zauważyć krzątające się postacie w charakterystycznych białych hełmach.

– Warto zaznaczyć, że Ochotnicza Straż Pożarna w Markowicach jest organizacją pożytku publicznego. Chcieliśmy podziękować wszystkim mieszkańcom, którzy przekazali nam 1 proc. podatku. Pieniądze już do nas wpłynęły i mam nadzieję, że niedługo będziemy mogli zaprezentować nowy sprzęt zakupiony właśnie z tych środków – mówi prezes OSP.

Potrzeb jest jeszcze sporo, strażakom z Markowic marzy się między innymi nowa remiza. Obecna ma już ponad sto lat, a nowoczesny sprzęt ratowniczy już dawno przestał się w niej mieścić. Coraz częściej trzeba dokonywać również remontów. Jest już wizualizacja nowej remizy a urząd miasta finalizuje obecnie sprawę nabycia gruntu pod nowy budynek. Trzeba pamiętać, że to właśnie ochotnicy są najczęściej pierwsi na miejscu. Mieszkańcy Markowic mają to szczęście, że nad ich bezpieczeństwem czuwają doskonale przeszkoleni ochotnicy.

Adrian Czarnota