Skrucha podpalacza
Podpalacz młodników skazany
Przez dwa dni zamroczony alkoholem Andrzej M. krążył po lasach z zapalniczką i podkładał ogień w młodnikach. W ciągu dwóch dni postawił w stan gotowości blisko 150 strażaków z całego powiatu. Wpadł przypadkiem – jadąc po pijaku rowerem. Teraz ma odsiedzieć w więzieniu blisko trzy lata.
Sąd Rejonowy w Raciborzu nie miał wątpliwości – to bezdomny 38-latek z Kuźni Raciborskiej przyczynił się do pożarów na terenie nadleśnictwa Rudy Raciborskie.
Przypomnijmy, pomiędzy 13 a 15 kwietnia tego roku raciborscy strażacy zmagali się z licznymi pożarami lasów w okolicach Kuźni Raciborskiej. Za każdym razem płonęły młodniki, a ogień pojawiał się na stosunkowo niewielkim obszarze. Strażacy podejrzewali, że mają do czynienia z robotą podpalacza. W stan gotowości postawiono straż leśną oraz samoloty gaśnicze. Od 13 kwietnia strażacy codziennie jeździli gasić las w Kuźni.
Apogeum pożarów nastąpiło 15 kwietnia. – Od południa zanotowaliśmy aż sześć pożarów młodnika na niewielkiej powierzchni. To nie zbieg okoliczności i na pewno rękę do tego musiał przyłożyć człowiek. Płonący młodnik trudno się gasi. Tworzą go niewielkie drzewa zarośnięte gęsto krzewami i trawami. Gdyby podczas akcji zerwał się wiatr, mogłoby dojść do katastrofy – mówi Stefan Kaptur, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Raciborzu. Tego dnia w akcji brało udział aż 28 samochodów Ochotniczych Straży Pożarnych, w sumie 137 strażaków. Ochotników wspierało 6 zastępów PSP.
Kwadrans po godzinie 17.00 leśniczy wypatrzył mężczyznę na rowerze, który kręcił się wokół młodników. Natychmiast poinformowano policję. Mężczyzna na widok radiowozu rzucił się do ucieczki. Po krótki, pościgu został ujęty. Zatrzymanym okazał się 38-letni Andrzej M., bezdomny, który najczęściej przebywał na terenie Kuźni Raciborskiej. Mężczyzna, mimo iż jechał rowerem, ledwo trzymał się na nogach. Badanie alkomatem dało wynik przeszło czterech promili alkoholu w wydychanym powietrzu. Mężczyzna długo trzeźwiał w policyjnych pomieszczeniach. Dość szybko okazało się, że zatrzymany ma orzeczony sądowo zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. – Mężczyzna został w pierwszej kolejności przesłuchany pod kątem popełnienia przestępstwa jakim jest prowadzenie roweru pod wpływem alkoholu – wyjaśnia Danuta Kozakiewicz, szefowa Prokuratury Rejonowej w Raciborzu. – Podczas tych czynności skruszony mężczyzna przyznał się, że poza jazdą na rowerze po alkoholu, podkładał ogień w lesie – dodaje prokurator.
Mężczyzna został aresztowany na okres trzech miesięcy. Podczas postępowania przygotowawczego biegli psychiatrzy przebadali Andrzeja M. pod kątem poczytalności. Według opinii lekarzy mężczyzna miał ograniczoną zdolność do oceny swojego zachowania. Prokuratura nie ujawnia, czy ma to związek z potężną ilością alkoholu, jaką przez najprawdopodobniej kilka dni spożywał zatrzymany. – Stan Andrzeja M. w chwili popełnienia przestępstwa oraz jego skrucha były w ocenie sądu okolicznościami łagodzącymi. Warto zaznaczyć, że gdyby nie zeznania oskarżonego, sprawca podpaleń pozostałby najprawdopodobniej niewykryty – mówi prokurator. Mężczyzna odpowiadał za próbę sprowadzenia zdarzenia, które zagrażało mieniu w wielkich rozmiarach, mającego postać pożaru oraz za jazdę pojazdem mechanicznym pod wpływem alkoholu. Raciborski sąd w sierpniu skazał Andrzeja M. na karę dwóch lat i ośmiu miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności. Równocześnie biorąc pod uwagę możliwości finansowe oskarżonego nie zastosował wobec niego grzywny i zwolnił go z pokrycia kosztów sądowych. – Uważamy, że jest to dość surowy wyrok – kończy prokurator.
(acz)
Zobacz zdjęcia z akcji gaszenia pożaru na foto.nowiny.pl