Burza była za duża
Tancerze, których uczy Jakub Rusin, czują się jak dzieci rozwodzących się rodziców. Bo Strzecha i uniwersytet Piotra Klimy nie mogą dojść do ładu z nazwą zespołu tanecznego.
– Kiedy przeczytałem w Nowinach artykuł „To jest złodziejstwo kultury”, to jakbym w twarz dostał – nie kryje emocji Jakub Rusin, choreograf z Raciborskiego Centrum Kultury. Od lat pracuje z Zespołem Pieśni i Tańca Strzecha. Mówi, że wykonuje swą pracę bez jakichkolwiek złych intencji, więc „nigdy nie czuł się złodziejem”, a tak odbiera słowa Piotra Klimy wypowiedziane pod adresem RCK na jednej z ostatnich sesji Rady Miasta. Klima poczuł się wówczas dotknięty, bo z okazji 50-lecia zespołu promowano nazwę „Seniorzy Strzechy”, a zdaniem prezesa ŚUTW skład tej formacji opiera się na jego studentach, o czym nawet nie wspomniano.
Pracownika Strzechy wspiera Aleksandra Orłowska, która była I opiekunem grupy tanecznej, prowadzonej teraz przez Rusina. – Burza wokół sprawy była za duża. Mówimy o jubileuszu Strzechy, wewnętrznej, miejskiej imprezie. Gdyby nazywano nas jej seniorami na jakichś wojewódzkich przeglądach, krajowych imprezach, to uznałabym to nadużyciem. Ale nie zgadzam się na określanie sprawy kradzieżą, bo to wyolbrzymianie tematu. Wszyscy wiedzą, skąd jesteśmy – tłumaczy Orłowska, dodając, że „RCK nawet po nich sprząta“.
Dyrektor Janina Wystub na imprezie jubileuszowej przeprosiła za niedopatrzenie i poinformowała publikę, że tancerze wywodzą się ze ŚUTW. Klimie to jednak nie wystarcza. – Jak to wywodzą się? Przecież oni go tworzą – twierdzi. Jego zdaniem „zabieranie zespołu uniwersytetowi pozbawia go możliwości starań o różne dotacje”. – No bo wtedy nie mamy zespołu, to o jedną mniej z naszych aktywności, trudniej o pieniądze, gdy wniosek jest uboższy – wyjaśnia prezes.
– Naukę tańca traktuję niczym eliksir młodości, realizuję tu marzenia z dzieciństwa – mówi Marianna Ehring. Jak nazywa się zespół, w którym tańczy, ma dla niej niewielkie znaczenie. Inna tancerka Elżbieta Wądołowska twierdzi, że czuje się jak dziecko rozwodzących się rodziców – Strzechy i ŚUTW.
Rozwiązaniem sytuacji ma być podpisanie umowy o współpracy między stowarzyszeniem a RCK. Jak mówi wiceprezes ŚUTW Czesława Kordyaczny, doszło już do rozmów z dyrektor Wystub w tej sprawie i obie strony są bliskie porozumienia. – Myślę, że przed nowym rokiem akademickim złożymy podpisy na takim dokumencie – mówi pani Czesława.
(ma.w)