Popsuł im się tylko dzwonek
Budapeszt jest piękny latem – uważają młodzi mężczyźni, którzy udali się tam na rowerach.
Trzech mieszkańców Bieńkowic, którzy pojechali na wycieczkę rowerową do Budapesztu (o ich wyjeździe pisaliśmy w jednym z poprzednich wydań NR) przesłało nam dowód, że dotarli do celu. Pierwszego dnia przejechali 185 kilometrów, drugiego – 215. W stolicy Węgier nocowali w zaprzyjaźnionej parafii św. Anny nad Dunajem. – Miasto zwiedziliśmy na rowerach. Tempo jazdy było szybkie i w dwa dni zrobiliśmy 400 km. To nasza osobista satysfakcja – twierdzi Tomasz Koczy. Wracali pociągiem, ale część trasy pokonali na rowerach. – Wykręciliśmy w sumie 509 km. Jedyną awarią był złamany dzwonek. Popsuł się, gdy dzwoniliśmy na przechodniów w Budapeszcie – wspomina Koczy.
(oprac. m)