Krnąbrny piekarz
Sprawa związana jest z piecem, w którym piekarz pali węglem. Unoszący się w okolicy dym przeszkadzał mieszkańcom. Twierdzili nawet, że poza węglem do pieca trafiały odpady. Ponad rok temu magistrat, właściciel lokalu przy pl. Nałkowskiej, w której mieści się piekarnia, zobowiązał piekarza do wprowadzenia opalania gazem. W listopadzie minionego roku przedłożył on Miejskiemu Zarządowi Budynków protokół kontroli instalacji i aparatów gazowych. Wynikało z niego, że wszystko jest w porządku i mieszkańcy nie powinni mieć pretensji.
Tymczasem kłopoty wcale nie znikły, a z komina nadał unosił się szkodliwy dym. 20 lutego urzędnicy przeprowadzili wizję. Okazało się, że palnik gazowy został zdemontowany. Najemca piekarni oświadczył, że uległ awarii i będzie ponownie zamontowany do 10 marca. Niestety, w wyznaczonym terminie piekarz nie wpuścił kontrolerów. – Umowa najmu została więc rozwiązana w trybie natychmiastowym – informował prezydent radną Katarzynę Dutkiewicz, która interpelowała w tej sprawie. Do dziś jednak piekarz nie wydał lokalu. Urząd zapowiedział, że skieruje sprawę do sądu.
(waw)