Bzdury i głupoty
Taka informacja ukazała się na łamach wydawanych przez Ryszarda Frączka „Oblicz”, a jej źródłem mieli być opozycyjni radni powiatowi z Prawa i Sprawiedliwości. Ci na sesji zaprzeczyli, by cokolwiek od nich wypłynęło. – Nikt z nas nie ma z tym nic wspólnego – oświadczył radny Krzysztof Ciszek.
Dlaczego jednak sprawę notki prasowej poruszono aż na forum Rady? Zdaniem starosty, szereg ludzi poczuło się tą informacją zaniepokojonych, tym mocniej, że prywatyzacja jest rzekomo planowana „pod stołem”. – Na głupoty i bzdury nie możemy sobie pozwolić – komentował Hajduk.
Starosta nie kryje, że o przekształceniu formy prawnej szpitala dyskutowano, ale nie w kontekście prywatyzacji, lecz komercjalizacji i to tylko w przypadku, gdyby doszło do realizacji rządowych planów przekazania lecznic władzom wojewódzkim. – To musi budzić nasze obawy. Mogłoby dojść do sytuacji, że w Katowicach podejmą decyzję, by okroić profil działania naszego szpitala. Przez ostatnie lata włożyliśmy tam sporo pieniędzy, zadłużenie spada, rosną zyski. Musieliśmy omówić wariant awaryjny, czyli taki, który gwarantowałby zachowanie kontroli nad szpitalem – tłumaczy starosta. Tym wariantem byłoby przekształcenie obecnie funkcjonującego publicznego zakładu opieki zdrowotnej w spółkę kapitałową, w której wszystkie udziały bądź akcje miałby powiat.
Zdaniem jej dyrektora Ryszarda Rudnika, nie można wykluczyć, że dyskusja nad tym pomysłem może się odbyć niezależnie od planów rządu, ale tylko w kontekście korzyści, jakie dałaby już dziś forma spółki. – Moglibyśmy świadczyć szereg usług komercyjnych, których teraz nie wolno nam wykonywać. Bez wątpienia spółką lepiej jest zarządzać – dodał w rozmowie z nami. Przychody szpitala za 2007 r. wyniosły około 43 mln zł. Czysty zysk oszacowano na 800 tys. zł. Kwota zadłużenia to około 9,8 mln zł, w tym blisko 2 mln zł wymagalnego.
Starostwo przyznaje, że wokół szpitala znajduje się szereg niewykorzystanych pod jego budowę terenów, które w planie przestrzennym znajdą przeznaczenie pod usługi komercyjne. Sprzedaż tych nieruchomości bądź ich dzierżawa mogłaby być źródłem pokaźnych zysków. – Niestety jest jeden kłopot. Poprzedni właściciele tych działek zostali wywłaszczeni, ale cel tego nie został dochowany. Na zabranych obszarach nie powstała infrastruktura szpitalna. Istnieje obawa, że ludzie ci zechcą odzyskać swoją dawną własność w obliczu wzrostu jej wartości. Dlatego przed podjęciem decyzji o sprzedaży najpierw zapytamy właścicieli, czy będą rościć o ich zwrot – kończy starosta Hajduk.
(waw)