Łatwiej zatrzymać niż ściągnąć
Według szacunków ponad 30 tysięcy mieszkańców naszego powiatu stale zarobkuje za granicą – zaznaczył starosta raciborski Adam Hajduk. Emigracja zarobkowa to powód do radości czy obaw? – takie pytanie zadał na ostatnim posiedzeniu Komisji Rozwoju Gospodarczego, Promocji i Współpracy z Zagranicą Rady Powiatu Raciborskiego jej przewodniczący Leonard Malcharczyk. O odpowiedź poprosił profesora wrocławskiej Akademii Ekonomicznej – Romualda Jończy.
– W waszym powiecie żyje się dobrze – zaczął gość. Scharakteryzował go jako podobny do pięciu powiatów województwa opolskiego.
– To wyjątkowa sytuacja w porównaniu z całym Śląskiem. Jest tu np. najwięcej zarejestrowanych bezrobotnych, którzy nie szukają pracy. To z reguły żony zarobkujących za granicą, którym potrzebny jest dostęp do bezpłatnej opieki zdrowotnej – zauważył Jończy.
Gość z uczelni przekonywał, że emigracja nikomu się nie opłaca – ani pracodawcy ani pracownikowi. Więcej kosztuje ściągnięcie nowego fachowca niż zatrzymanie starego. – Wystarczy ustabilizować mu warunki zatrudnienia. Kilkaset złotych podwyżki powstrzyma go od wyjazdu. W większych firmach pracownik musi mieć klarowną ścieżkę awansu – radził.
Co zrobić, by emigranci chcieli wracać? – Dać im sygnał, że rusza tu budownictwo mieszkaniowe. Że za parę lat będą mieli gdzie wrócić – oznajmił radnym.
Profesor z Akademii Ekonomicznej zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo obecnej emigracji, gdzie dla wielu młodych ludzi praca np. w Wielkiej Brytanii jest pierwszym zatrudnieniem w życiu. – Zarobi taki parę tysięcy w przeliczeniu i traktuje powrót do kraju jak jakieś zesłanie do Azji. Badania dowodzą, że aż 9 na10 badanych, którzy wyjechali, nie wie, czy w ogóle wróci do Polski – zaznaczył naukowiec.
By emigracji nie bać się w przyszłości, planowanie kariery edukacyjnej dzieci trzeba zaczynać już w gimnazjum. – System kształcenia i rynek pracy dzieli przepaść – mówił, zadając obecnemu na obradach kierownikowi Powiatowego Urzędu Pracy pytanie, jacy absolwenci dominują wśród bezrobotnych. – Ci z kierunków społecznych, a potrzebni są robotnicy wykwalifikowani. Budowlańcy mają robotę od ręki. Nasze uczelnie produkują absolwentów pasujących do struktury zatrudnienia, jaka będzie nam potrzebna za jakieś 20 lat – zauważył Edmund Stefaniak.
Głos zabrał też Przewodniczący Rady Powiatu Norbert Mika. – Dyskusję możemy toczyć czysto akademicką. Wpływu na emigrację nie mamy bezpośrednio. Samorząd może postawić, tak jak władze tych ziem w XIII i XIV wieku na wolniznę, czyli ulgi podatkowe. Wtedy oferowano je osiedleńcom, teraz powinno się je kierować do przedsiębiorców.
Leonard Malcharczyk zapowiedział, że postara się, by wnioski ze spotkania z profesorem Jończy pojawiły się wkrótce w uchwałach Rady Powiatu.
Mariusz Weidner