Zamek: co z tym remontem?
Pięć milionów euro – tyle powiat raciborski ma dostać z Brukseli na początek odbudowy raciborskiego zamku. Obiekt jest własnością skarbu państwa. Starostwo tylko zarządcą. Architekt Barbara Fudali przygotowała koncepcję odbudowy zamku. Na jej podstawie tworzona jest dokumentacja techniczna.
Mimo to przy Klasztornej podjęto decyzję o przystąpieniu do inwestycji. – Nie było wyjścia. Musieliśmy po prostu wybrać: albo ratujemy zabytek, albo godzimy się na jego zagładę – mówi wprost starosta Adam Hajduk.
Odwaga władz powiatu wynikała z możliwości pozyskania finansowego wsparcia UE. Bez niego nikt o przedsięwzięciu nawet by nie zamarzył mówić, bo to rozłożony na kilka lat koszt kilkudziesięciu milionów złotych. Ile dokładnie? Nie wiadomo. Może 20, może 30, a może nawet 100 mln złotych. Wszystko zależy od tego, jak zostanie nakreślona skala przedsięwzięcia i co znajdą podczas niezwykle kosztownych badań ratunkowych architekci i archeolodzy. Krótko mówiąc, zamek to worek bez dna. Można tu wydać każde pieniądze i ciągle będzie mało.
Koziołek Matołek triumfuje
Starostwo rozpoczęło od koncepcji zagospodarowania obiektu. Tak zrodził się pomysł urządzenia tu centrum zachowania dziedzictwa Bramy Morawskiej. Krok drugi to znalezienie pieniędzy. Na muszkę wzięto tzw. mechanizm norweski, czyli pulę pieniędzy wpłacaną przez Norwegię, Lichtenstein i Islandię na rozwój nowych krajów członkowskich UE. Te trzy kraje nie są co prawda członkami UE, ale w zamian za korzystanie z dobroci wspólnego rynku muszą płacić frycowe. Rozdziałem pieniędzy z mechanizmu zajmuje się ministerstwo kultury. Projekt odbudowy raciborskiego zamku zyskał wysokie noty, ale nic poza tym. Kwota wniosków znacznie przewyższała pulę do rozdziału. Dostali więc nieliczni, m.in. muzeum Koziołka Matołka w Pacanowie.
Co się odwlecze, to nie uciecze. Nie wyszło z mechanizmem, wyszło z regionalnym programem operacyjnym. Tu do bezkonkursowego podziału w ramach subregionu zachodniego (tworzą go samorządy zachodniej ściany województwa śląskiego, w tym Racibórz, Rybnik, Jastrzębie Zdrój) była pula na zadania w zakresie m.in. ochrony środowiska, drogownictwa, kultury czy odnowy zabytków. Z tego właśnie tortu wykrojono 5 mln euro dla powiatu raciborskiego, bo uznano, że zamek to najlepszy projekt dotyczący dziedzictwa. Radości było co niemiara, ale od słów, jak to w Polsce bywa, daleko do czynów. Samorządy przebierają już nogami w oczekiwaniu na obiecane unijne dotacje, a tych jak nie ma, tak nie ma. Powód? Rząd nadal nie podjął ostatecznych decyzji w sprawie ich rozdziału. – Pokazano nam ciastko, ale zza szyby. Na razie możemy na nie tylko patrzeć – ilustruje problem starosta Adam Hajduk.
Nie ma co czekać
To oczekiwanie można jednak spożytkować. Powiat zlecił wykonanie niezbędnej dokumentacji na remont zamku. Te działanie wsparło miasto, które przekazało do dyspozycji starosty datki zebrane w latach 80. i 90. przez Obywatelski Komitet Odbudowy Zamku Piastowskiego. Jak wpłyną w końcu obiecane pieniądze z UE, to bez przeszkód powinny ruszyć roboty, być może już wiosną 2009 r. Na coraz częściej pojawiające się wśród raciborzan pytanie, co w końcu z tym zamkiem, odpowiedź jest więc prosta: pieniądze są przyznane, decyzji rządowych o ich przekazaniu brak, ale wykonywana jest niezbędna dokumentacja.
Trzeba jednak mieć świadomość, że remont nie obejmie całej zabytkowej budowli. W pierwszym etapie robotnicy pojawią się w budynku bramnym i dawnym domu książęcym. Odnowiony zostanie dziedziniec. Na dalsze lata pozostaje ogromny obiekt słodowni i odnowienie wnętrza kaplicy, którą w latach 90. uratowało przed zagładą miasto, dotując rokrocznie jej powolną odbudowę kwotą 100 tys. zł (obiekt odnowiony jest tylko z zewnątrz).
Kurs leci w dół
Możemy być co prawda pewni, że remont zamku w końcu ruszy, ale im dalej przesuwa się to w czasie, tym gorzej. Pięć mln euro topnieje bowiem w oczach wraz ze spadkiem wartości unijnej waluty. To jednak Brukselę nie obchodzi i na pokrycie dodatkowych kosztów powiat musi sobie znaleźć pieniądze, niestety z miesiąca na miesiąc coraz większe, bo ceny usług budowlanych w Polsce – w przeciwieństwie do kursu euro – akurat rosną.
Powiat może szukać we własnej kieszeni i u innych. Na celowniku znalazło się ministerstwo i samorząd wojewódzki. Podstawowy argument: zamek to dawna siedziba Mieszka I, twórcy księstwa górnośląskiego i władcy Polski, jedyna zachowana XIII-wieczna rezydencja książęca na Śląsku (zamków nie ma już przecież ani w Opolu, ani we Wrocławiu). Dla ministerstwa może to mieć jakieś znaczenie, dla województwa mniejsze, bo z perspektywy Katowic Racibórz to prowincjonalna mieścina.
Może się też starostwo uśmiechnąć do miasta, które ma znacznie więcej pieniędzy na koncie i mogłoby wesprzeć powiatową inwestycję obfitym zastrzykiem finansowym (np. kwotą 2 mln zł, która ma być wydana na bulwary). Kłopot tylko w tym, że magistrat chce w zamian wpływu na przeznaczenie zamku po remoncie. I tu zaczynają się schody. Stanowiska stron są znane, ale brakuje kalendarza rozmów i choćby wstępnego projektu uzgodnień. – Nie mówimy nie, ale czekamy na zaproszenie ze strony powiatu – oświadcza prezydent Mirosław Lenk. – Zamek jest formalnie własnością skarbu państwa. Najpierw więc musimy zabiegać w ministerstwie. Dotacja z budżetu państwa nie jest wykluczona. Ewentualna deklaracja miasta o chęci partycypacji byłaby bardzo pożądana. To o nią na razie wystąpimy – mówi starosta Adam Hajduk.
Zamek, dom kultury i instytut
A jeśli już pieniądze się znajdą, to pozostaje problem z zagospodarowaniem zamku. Na razie wiadomo, że ma być odnowiony, ale nie wiadomo, co ma się tu znaleźć. Bez gospodarza zamek będzie bowiem niszczał, tak jak całkowicie podupadł w czasach PRL-u, kiedy dopuszczono do jego ruiny. Na razie mówiono m.in. o przeniesieniu do zamkowych komnat Instytutu Sztuki Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, a potem o ulokowaniu tu Młodzieżowego Domu Kultury. Słychać też głosy, że najrozsądniejsze będzie tu przeniesienie Muzeum z bogatymi zbiorami (placówka mogłaby zachować stary kościół Świętego Ducha, ale zwolnić budynek przy Chopina). Na logikę bowiem tylko muzeum zamkowe mogłoby skutecznie przyciągnąć turystów. Kłopot jednak w tym, że skarbnica zabytków podlega miastu, a zamek powiatowi.
Grzegorz Wawoczny