Oboje jesteśmy optymistami
Pani Kazimiera pochodzi z krakowskiego. W 1938 r. jako repatriantka przyjechała z rodziną na Zaolzie, a w 1949 r. do Raciborza. Bronisław Czyż pochodzi z Czech. Przyjechał do Raciborza do szkoły, gdyż jego ojciec miał tu zakład usługowy. – Na mnie mówili Czeszka, on był Czechem, więc nasi wspólni znajomi postanowili nas poznać ze sobą. Mieliśmy wtedy po 16 lat, a to był najprzystojniejszy chłopak z Raciborza – wspomina pani Kazimiera. Po czterech latach „chodzenia” wzięli ślub. Cywilny w Wigilię 1952 roku, kościelny w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. – Może dlatego tak nam się szczęści. Mówi się, że ślub w Boże Narodzenie przynosi szczęście i ja w to wierzę – twierdzi jubilatka.
Sama uroczystość była skromna, uczestniczyło w niej tylko 12 osób, ale pamiętają wszystko ze szczegółami. – Całą noc stałam w kolejce, żeby kupić dwa kilo wędliny na wesele. Zemdlałam na tych schodach – opowiada pani Kazimiera. – Taksówka, wtedy jedyna w Raciborzu, się spóźniła i ksiądz musiał czekać. Poza tym oberwało nam się za fotografa, bo nie zapytaliśmy wcześniej księdza o pozwolenie. A wtedy nikt nie robił zdjęć w kościele. Potem na kolędzie nam to wygarnął. Była mroźna zima. Miałam wełnianą, krótką sukienkę, którą potem przerobiłam na płaszczyk dla starszej córki, i letnie buty. Mąż natomiast musiał buty przemalować, bo czarnych nie było – dodaje.
Czyżowie zgodnie twierdzą, że przydarzyła im się wielka miłość, która została na całe życie. – Zatrzymanie najpiękniejszego mężczyzny w Raciborzu nie było łatwe. Musiałam o siebie dbać, nawet w ciąży chodziłam na koturnach – zaznacza żartobliwie jubilatka. – Raz było pod górkę, raz z górki, ale jakoś wszystko się przetrwało – dodaje. – Najważniejsza jest miłość i wzajemna tolerancja – dopowiada jej mąż. Dochowali się dwóch córek, z których są bardzo dumni. – Jedna jest dentystką w Raciborzu, a druga, pani profesor, mieszka w Białymstoku. Mamy też dwoje wnucząt. Do dzieci nie wolno za dużo chodzić. Lepiej jak one odwiedzają rodziców, kiedy mają na to ochotę. Nie powinno się wtrącać ani narzucać swoich rad – uważają oboje.
Pani Kazimiera jest zodiakalnym Bliźniakiem, jej mąż – Koziorożcem. – Ja jestem tym motorem w naszym związku, bo Koziorożce mają raczej trudny charakter. Czasem ma odmienne zdanie, ale ja go przygaszę – śmieje się żona. – Przede wszystkim oboje jesteśmy optymistami – dodaje pogodnie mąż.
(e.Ż)