RLPS: Porywający pojedynek o finał
Nieobecność zespołów mających walczyć o przysłowiową „pietruszkę” sprawiła, że kibice zgromadzeni w sali mogli się skupić na innym rozgrywanym w tym czasie spotkaniu. Zmierzyły się w nim zespoły Waltera „13” i Totka. Po pewnym zwycięstwie 3-0 w pierwszym meczu, zespół dowodzony przez Bolesława Papiernika przystąpił do rewanżu bardzo rozluźniony. Zawodnicy Totka jakby tylko na to czekali. Szybko objęli prowadzenie i nie oddali go do końca pierwszej partii, wygrywając ją do 20. Walter „13” zdał sobie jednak sprawę z tego, że z taką grą może mieć problem z awansem do meczu o 5 miejsce i w następnym secie nie pozostawił już żadnej nadziei rywalowi – rozbił Totka 25-11. Kolejne sety były bardzo wyrównane i emocjonujące. Ostatecznie po pięciosetowym pojedynku Walter pokonał niżej notowanego po rundzie zasadniczej przeciwnika. „Przeciwnik zagrał dzisiaj dużo lepiej niż w poprzednim spotkaniu, jednak pretensje o tak długie spotkanie możemy mieć tylko i wyłącznie do siebie. Poza drugim setem „spaliśmy” dzisiaj na boisku. Obudziliśmy się dopiero na ostatnie piłki tie-breaka” – przyznał samokrytycznie po meczu atakujący Waltera „13” Tomasz Skalik. O podsumowanie gry swojego zespołu pokusił się również, jak zwykle zadowolony i żartujący, Mariusz Twaróg z Totka: „Trochę zmieniliśmy ustawienie, co zaowocowało lepszym odbiorem, a w rezultacie większą skutecznością w ataku. Szkoda, że poprawa formy przyszła tak późno. Na koniec chciałbym jeszcze pozdrowić wszystkich naszych kibiców i podziękować im za wsparcie.”
W kolejnym pojedynku starli się gracze CSK i Kreatorów. Mecz ten był jednostronny i w zasadzie nie miał jakiejś większej historii. „Kierowcy” rozbili swojego przeciwnika 3-0, w setach kolejno do 20, 22 i ponownie do 20. „Wszystko nam dzisiaj wychodziło. Przez cały mecz kontrolowaliśmy grę. Mimo dosyć słabego przyjęcia doskonale na rozegraniu radził sobie Łukasz Kołodziej. Dodatkowo chciałbym jeszcze wyróżnić Łukasza Skrobana, który strasznie się dzisiaj napracował.” – wyjaśnił przyczyny wspaniałego zwycięstwa swojego zespołu kapitan CSK Przemysław Kosztyła.
Po tych spotkaniach nadszedł w końcu czas na mecze półfinałowe. Jako pierwsi na parkiecie pojawili się Lunatycy i team Złotnika. Po porażce 1-3 w pierwszym meczu zawodnicy Złotnika otwarcie mówili, że w rewanżu zagrają dużo lepiej i postarają się o wyeliminowanie Lunatyków. Szybko jednak zostali sprowadzeni na ziemię przez drugą drużynę ligi poprzedniego sezonu, która nie pozostawiła żadnych złudzeń, kto jest lepszy w tym meczu. Pewne zwycięstwo 3-0 Lunatyków spowodowało, że to oni zagrają w wielkim finale RLPS. „Nie zlekceważyliśmy przeciwnika.
Postanowiliśmy, że zagramy tak aby wygrać 3-0 i to nam się udało. W trzecim secie w miejsce Kuby wszedł Piotrek i pokazał się z bardzo dobrej strony. Praktycznie nie było widać, że zrobiliśmy zmianę. Nasz gra nie uległa przemianie, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. Gdy mieliśmy już pewny awans daliśmy pograć wszystkim naszym zawodnikom. Był to dobry mecz w naszym wykonaniu.” – cieszył się rozgrywający Lunatyków Paweł Król. W nienajlepszym nastroju schodził do szatni środkowy Złotnika Damian Paprotnik. „Zagraliśmy słabo. Był słaby odbiór, który skutkował tym, że nie mogliśmy dzisiaj w pełni wykorzystać naszych środkowych. O naszej porażce zadecydował przede wszystkim pierwszy set. Nie jesteśmy zadowoleni po tym spotkaniu – jednym słowem: tragedia.” – nie krył rozczarowania zawodnik pokonanych.
Ostatnim spotkaniem był drugi półfinał, pomiędzy Enterem i młodym zespołem El-Bisu. Obie drużyny, podobnie jak w poprzedniej kolejce, stworzyły naprawdę fantastyczne widowisko. Mecz ten obfitował w ogromne emocje i dramaturgię. Znowu byliśmy świadkami pięciosetowego boju, co w przypadku meczów pomiędzy tymi zespołami staje się powoli normą ( trzeci raz w tym sezonie grały ze sobą te zespoły i trzeci raz mecz skończył się tie-breakiem). Pierwszy set zakończył się wygraną El – Bisu, który podszedł do tego meczu maksymalnie skoncentrowany i zmobilizowany. Zawodnicy tej drużyny po cichu marzyli o wyeliminowaniu utytułowanego rywala i zagraniu w wielkim finale.
Jak pokazało boisko do niespodzianki zabrakło bardzo niewiele. El-Bis prowadził po trzech partiach 2-1 i zaczął bardzo dobrze czwartego seta, w którym szybko objął prowadzenie 4-0. Potem popełnił kilka błędów, które wykorzystał Enter i mecz znowu się wyrównał. Ostatecznie czwartą odsłonę wygrał Enter i szanse El-Bisu na awans do finału zmalały praktycznie do zera. Jednak żadna z drużyn ani myślała odpuścić. Tie-break zakończył się identycznie jak w poprzednim spotkaniu – zwycięstwem Entera 15-13. Trudno się więc dziwić smutnym minom graczy El-Bisu po zakończeniu spotkania. W końcu uciekła im ogromna szansa na zapewnienie sobie miejsca na podium. „Drużyna spisała się dzisiaj bardzo dobrze. Szkoda, że przegraliśmy, ale cieszę się, że to było akurat z Enterem. To mocna drużyna i nie jest wstydem odpaść w rywalizacji z nimi. Liczyliśmy jednak, że może uda się sprawić niespodziankę i awansować do finału. Nie załamujemy się i zamierzamy się dobrze przygotować do pojedynku o trzecie miejsce.” – mówił po meczu atakujący El-Bisu Jan Franke. Zadowolony był za to atakujący Entera Szczepan Szczygielski: „Dobry mecz jeśli chodzi o wynik. Gra jednak pozostawiała trochę do życzenia. Rywale popełnili więcej błędów niż my i dlatego przegrali. Ogólnie oba spotkania były bardzo dobre i mamy nadzieję na powtórkę za rok, ale już w finale.”
Finałowe spotkania odbędą się 21 IV w hali OSiR-u przy ul. Łąkowej. W meczu o 7 miejsce zagrają Kreatorzy z Totkiem, o 5 – Walter „13” z CSK, o 3 – El-Bis ze Złotnikiem, a w finale, podobnie jak przed rokiem spotkają się Lunatycy i Enter. Zapraszamy!
Wyniki:
CXT – Budozbyt – brak drużyn
Walter „13” – Totek 3-2 (20-25; 25-11; 25-23; 23-25; 15-13)
Złotnik – Lunatycy 0-3 (21-25; 22-25; 21-25)
CSK – Kreatorzy 3-0 (25-20; 25-22; 25-20)
El-Bis – Enter 2-3 (25-21; 18-25; 25-16; 19-25; 13-15)