Nie będę bił pokłonów
Przez cztery ostatnie lata władze miasta z Janem Osuchowskim, z działaczami SLD, członkami związku żołnierzy LWP oraz przedstawicielami szkół brały udział w uroczystościach pod pomnikiem na cmentarzu żołnierzy radzieckich. W czasach PRL-u była to rocznica wyzwolenia Raciborza. Po odwilży w 1989 r. można było mówić prawdę. Ta jest zgoła inna od komunistycznej propagandy. Racibórz (do 1945 r. formalnie w granicach przedwojennej III Rzeszy) nie został bowiem wyzwolony, ale zajęty przez Armię Czerwoną, która z początkiem kwietnia celowo spaliła śródmieście, splądrowała domy i wywiozła wyposażenie fabryk. Doszło też do gwałtów na ludności i zbiorowych mordów. Zrujnowane i wyludnione miasto oddano 8 maja 1945 r. władzom polskim.
W latach 90. władze miasta ustaliły, że 31 marca będzie rocznicą zakończenia walk o Racibórz, a 8 maja świętem jego powrotu do Polski. Problem w tym, że mający PZPR-owski rodowód Jan Osuchowski świętował tylko 31 marca. 8 maja nie organizowano żadnych uroczystości.
– Ja będę świętował w maju. Delegacja władz miasta nie pojawi się 31 marca pod pomnikiem żołnierzy radzieckich – zapowiada prezydent Mirosław Lenk. Dodaje jednak, że teren zostanie uprzątnięty i kto chce, będzie mógł tu złożyć kwiaty i zapalić znicze. Zapowiada to m.in. związek żołnierzy LWP. Obowiązku wzięcia udziału w uroczystości nie będą miały placówki oświatowe.
G. Wawoczny