RLPS: Złotnicy włączyli dziwną blokadę
Mistrz RLPS w konfrontacji z drużyną Totka zupełnie sobie nie radził w pierwszym secie! Pierwsza odsłona była bardzo wyrównana, drużyny grały „punkt za punkt”, ale w końcówce to Totek odskoczył Enterowi na 23:19(!). Enter zachował jednak spokój i zwyciężył tę partię do 23, a cały mecz bez straty seta. – Załamał nas pierwszy przegrany dosyć pechowo set. W końcówce prowadziliśmy jeszcze z Enterem 23:21, ale niestety straciliśmy cztery kolejne punkty i ulegliśmy rywalowi. W kolejnych partiach byliśmy rozbici psychicznie i rywal to wykorzystał. Ciężko było nam się już zebrać do walki, ale na szczęście jest jeszcze rewanż – skomentował spotkanie zawodnik pokonanych Mariusz Twaróg. Zadowolony po spotkaniu, bardziej z wyniku niż z gry, był natomiast Wiesław Szczygielski. – Był to mecz błędów. Totek zdobywał punkty, które my im praktycznie oddaliśmy. W pierwszym secie mieliśmy spore problemy. W końcówce przegrywaliśmy nawet 19:23, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Nie mogli z nami zagrać dzisiaj strażacy, ponieważ są na Mistrzostwach Polski w Rewalu – żartował kapitan Entera.
W drugim spotkaniu zmierzyli się gracze Złotnika i CSK. Wygrał Złotnik 3:0. Mecz nie był dla zwycięskiej ekipy łatwy. CSK walczyło w każdej partii do ostatniej piłki i nieznacznie przegrywało sety. – Mecz był bardzo dobry, ale niestety przegraliśmy. Dobrze nam się grało do 20, a później włączała nam się jakaś dziwna blokada i rywal odskakiwał. Zabrakło nam jednego zawodnika, a Mariusz Jaroszewicz wrócił do gry po trzech miesiącach przerwy i trudno mu było wejść w rytm meczowy – podsumował zawody atakujący CSK Dariusz Szerszunowicz. W świetnym nastroju był za to Grzegorz Kawalec ze Złotnika: – Było nam o tyle łatwiej, że razem z CSK spotykamy się na treningach, więc doskonale się znamy. W naszej drużynie zabrakło dzisiaj Andrzeja Szafirskiego, który jest stałym punktem naszej drużyny.
W kolejnych meczach spotkały się zespoły Waltera „13” i El-Bisu oraz Lunatyków i Kreatorów. W pierwszej z tych gier lepszy okazał się El-Bis, który pokonał drużynę prezesa RLPS 3:0. – Szkoda, że w najważniejszym meczu sezonu nie mogliśmy zagrać w pełnym składzie. Zwycięstwo byłoby przepustką do półfinału. W rewanżu będzie już bardzo ciężko, ale póki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Nie zmusiliśmy rywali do wysiłku – żałował kapitan Waltera Bolesław Papiernik.
W meczu Lunatyków z Kreatorami lepsi okazali się ci pierwsi, którzy mimo nie najlepszej postawy pokonali przeciwników 3:1. Przegrani pokazali charakter, bo mimo że musieli walczyć w „5”, byli blisko sprawienia niespodzianki. – Wysiedliśmy kondycyjnie. Widać było nasze braki kadrowe. Lunatycy nie grali rewelacyjnie, pokonanie ich było realne – nie krył rozczarowania Dariusz Kosmala. – Zagraliśmy przeciętnie, choć wystąpił każdy nasz zawodnik – ocenił Paweł Król.
Małgorzata Podpora chce dołączyć do RLPS - Być może w następnym sezonie z koleżankami dołączymy do jakiejś drużyny lub stworzymy nową, mieszaną. Teraz szukamy sponsora na koszulki z jego logo.
W pierwszym meczu o 9 miejsce starły się Budozbyt i CXT „Czarne Konie”. Mecz obfitował w największą tego dnia dramaturgię. Budozbyt prowadził już 2:0. Pięcioosobowy tego dnia zespół CXT doprowadził do remisu. W tie-breaku lepszy był Budozbyt. – Problemy zdrowotne to powód naszego osłabienia. Daliśmy z siebie wszystko – mówił po spotkaniu smutny rozgrywający CXT Marek Kurczyk.
K. Borkowski, zdj. ma.w