Będzie czerwony FIDIC
Dzięki temu możemy zmniejszyć koszty i mieć realny wpływ na ostateczny zakres modernizacji oczyszczalni. Jest się o co bić – oznajmia Wojciech Krzyżek, wiceprezydent Raciborza. Oczyszczalnia ścieków to ostatnie zadanie w ramach programu gospodarki wodno-ściekowej miasta. Pieniądze na program dała Unia Europejska z Funduszu „Spójności”. Zaplanowano całkowite skanalizowanie miasta, budowę nowego ujęcia wody i odnowienie oczyszczalni. Wszystko miało kosztować 100 mln zł. Dziś wiadomo, że będzie o około 50 mln zł więcej. Dodatkowych pieniędzy nie da jednak UE. Musi ich szukać miasto. – Liczy się więc każdy grosz, który zaoszczędzimy – podkreśla prezydent Mirosław Lenk.
Klucz do oszczędności leży w oczyszczalni. Jeszcze w poprzedniej kadencji rozstrzygnięto przetarg na najważniejsze zadanie – budowę kanalizacji w dzielnicach i ujęcia wody w Strzybniku. Miało to kosztować 14 mln euro, ale najtańsza oferta wykonawcy opiewała na blisko 22 mln euro. Miasto zdecydowało się podpisać kontrakt, bo inaczej cały program ległby w gruzach i przez pi ęć lat magistrat nie mógłby występować o środki unijne. – Na ten kontrakt przekazaliśmy wszystkie pieniądze. Oczyszczalnię musimy zmodernizować na własny koszt i chcemy to zrobić jak najtaniej – wyjaśnia Krzyżek. Jak?
Pierwsza sprawa to procedura. Poprzedni prezydent wybrał procedurę projektuj–buduj, według unijnej nomenklatury tzw. żółty FIDIC. Magistrat jedynie płacił, a wykonawca miał na głowie dokumentację i roboty w terenie. W ofertę wliczał każde ryzyko, co w powiązaniu z boomem na rynku usług budowlanych sprawiło, iż cena rosła, a kalkulacje kosztów sporządzone lata temu okazały się nic niewartymi wyliczeniami. Żółty FIDIC, jak się okazało, stał się finansową bombą.
Teraz Warszawa zgodziła się na realizację zadania według czerwonego FIDIC. Magistrat najpierw zaprojektuje, a dopiero potem ogłosi przetarg na wykonawcę. – Przeprowadziliśmy spotkania z władzami okolicznych gmin, które chciały się do naszej oczyszczalni podłączyć. Na polu boju pozostały tylko niektóre. Nie musimy więc projektować takiej wydajności, jak obecne 24 tys. m sześc. na dobę. Wystarczy około 14 tys. Sam Racibórz zrzuca teraz dziennie 10 tys. m sześc. ścieków. Nie będziemy musieli budować kosztownej suszarni odpadów – uważa W. Krzyżek. 14 lutego radni będą wizytować oczyszczalnię. Gospodarce wodno-ściekowej będzie poświęcona kolejna sesja.
W latach 80. oczyszczalnia była projektowana na 54 tys. m3 na dobę. Wedle wyliczeń ówczesnych władz Racibórz miał mieć ponad 100 tys. ludzi. Dziś jest około 57 tys., a zużycie wody sukcesywnie maleje, bo ludzie nauczyli się oszczędzać. Najtrudniejszym zadaniem jest więc zaprojektowanie oczyszczalni na miarę naszych potrzeb, tak by jej modernizacja finansowo nie położyła miasta na łopatki.
G. Wawoczny