Tragedia na pływalni
Do zdarzenia doszło 29 stycznia ok. godz. 10.30. Alojzy F. zatrudniony był przez miejscowy Urząd Gminy w ramach prac publicznie użytecznych. Pracował dwie godziny dziennie. Jego zadaniem było odśnieżanie placu przed pływalnią Gminnego Ośrodka Sportu. Feralnego poniedziałku robił to od godz. 9.00. Po ponad godzinie 55-latek udał się na przerwę śniadaniową do pomieszczenia socjalnego, z szafki wyciągnął kwas solny i wypił.
Kwadrans przed 11.00 pracownik GOS-u, zaniepokojony zbyt długą nieobecnością mężczyzny, poszedł sprawdzić co się stało. Na podłodze w łazience zastał leżącego Alojzego F. Obok poniewierała się otwarta butelka po kwasie. Natychmiast przewieziono go do szpitala w Wodzisławiu. Po dwóch dniach mężczyzna zmarł.
– Stan pacjenta był bardzo poważny. Trafił do nas z poparzeniami jamy ustnej i przełyku. Niestety nie udało się go uratować – mówi Henryk Wojtaszek, zastępca dyrektora wodzisławskiego szpitala.
Pomylił kwas z wódką?
Coraz częściej pojawia się pytanie, dlaczego mężczyzna to zrobił? Czy zabójczą substancję wypił umyślnie?
Z pierwszych ustaleń Okręgowej Inspekcji Pracy w Rybniku jak i prokuratury wynika, że mógł on pomylić kwas solny z wódką. Na etykiecie butelki był napis 36%.
– Na tym etapie postępowania nie możemy tego potwierdzić. Póki co postępowanie trwa i o szczegółach trudno mówić. Więcej dowiemy się za kilka dni, gdy poznamy wynik sekcji zwłok – mówi prowadząca sprawę Marlena Pinecka z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu.
Sprawa trafi do sądu
Wójt Mszany Jerzy Grzegoszczyk nie chce się w tej sprawie wypowiadać. Niewiele do powiedzenia ma także dyrektor Gminnego Ośrodka Sportu Mirosław Banak, który w tym czasie był na urlopie. Przerwał wypoczynek i wrócił do pracy.
– To wielka tragedia nie tylko dla rodziny tego człowieka i bliskich, ale także dla nas. Nie wiem dlaczego wypił tą substancję i jak do tego w ogóle doszło. Pomieszczenie, w którym kwas się znajdował było odpowiednio oznakowane – twierdzi dyrektor.
Zupełnie inne zdanie na ten temat ma Jacek Bijok, inspektor Okręgowej Inspekcji Pracy w Rybniku badający sprawę na miejscu. Twierdzi, że na pływalni doszło do rażących zaniedbań.
– Na miejscu stwierdziliśmy szereg uchybień. Najważniejsze to niezabezpieczenie kwasów trujących i innych niebezpiecznych substancji. Powinny być one składowane w osobnym pomieszczeniu – mówi inspektor. - Oprócz tego pracodawca nie przestrzegał podstawowych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy. Nie stosowano na przykład środków ochronnych takich jak rękawice czy maski. Nieprawidłowości jest więcej, dlatego już niebawem nasz wniosek o ukaranie pracodawcy trafi do sądu – dodaje Jacek Bijok.
Rafał Jabłoński