Okazja czyni złodzieja
– To już przechodzi ludzkie pojęcie! Za każdym razem syn jest zatrzymywany przez ochroniarza. Ludzie to widzą i mogą pomyśleć, że faktycznie coś ukradł – denerwuje się pani Barbara, matka 15–letniego chłopaka, zatrzymanego przez ochroniarza w raciborskim Kauflandzie.
Do naszej redakcji pani Barbara zgłosiła się po tym, jak syn przyznał się jej, że do zatrzymań doszło już kilkanaście razy. Dwukrotnie ochrona wezwała policję. Przy chłopaku nigdy nie znaleziono żadnych przedmiotów, które miałby ukraść ze sklepu. Udało nam się ustalić, że nastolatek do tej pory nie był notowany przez policję. – I pomyśleć, że sama wysyłałam go do tego sklepu! Mają tam różne promocje, na których można kupić coś taniej, a w domu liczymy się z każdym groszem – przyznaje matka. Zapewnia, że nigdy nie miała z synem problemów wychowawczych. Wierzy, że niczego nie ukradł, a wszelkie zatrzymania są bezzasadne. – Mnie zatrzymują, a w tym czasie ktoś faktycznie może coś wynosić – mówi nastolatek.
Jak wyjaśnia Marcin Knapek, rzecznik prasowy Kaufland Polska, do ochrony swoich swoich obiektów firma wynajmuje profesjonalne agencje ochrony. – Faktem jest, że bardzo często dokonywane są w raciborskim markecie kradzieże, jednakże do dziś nie było żadnych skarg na pracę ochrony – zapewnia rzecznik.
Kradnie pół szkoły
Jak się okazało, ochroniarze raciborskiego Kaufland mają powody do reagowania w taki sposób na widok kręcących się po sklepie nastolatków. – Pół mojej szkoły tam kradnie – usłyszeliśmy od ucznia jednego z raciborskich gimnazjów. Jedni kradną z czystej głupoty, zakładając się o to, czy uda im się coś ze sklepu wynieść, zupełnie nieświadomi grożących im konsekwencji. Dla innych to okazja do zarobienia paru groszy. Kradziony towar sprzedają po dużo niższej cenie. – Przed świętami najlepiej szły patelnie i żelazka – mówi chłopak. Z policyjnych statystyk wynika, że na terenie Kauflandu tylko w styczniu zatrzymano na kradzieży 5 nieletnich. Tyle było wezwań ochrony. Co ciekawe, w innych supermarketch są kamery monitorujące sklep, w Kauflandzie ich nie ma. – Polityka firmy opiera się na zaufaniu do klienta. W Niemczech się to sprawdza – mówi rzecznik sieci.
Brak monitoringu wcale nie oznacza, że młodzi złodzieje mogą czuć się bezkarni. – Policja dostrzega problem – zapewnia asp. sztab. Mirosław Wolszczak, rzecznik prasowy KPP w Raciborzu. W tym celu zostaną podjęte pewne działania zmierzające do ukrócenia procederu. Jakie, tego policja nie ujawnia.
Odwrócenie uwagi
Najgorsze są grupki młodzieży. W kilka osób wchodzą na teren sklepu, po czym się rozdzielają. Część z nich prowokuje ochroniarza, skupiając jego uwagę. Wiedząc, że ich obserwuje, zachowują się podejrzanie, wkładają sobie towar do kieszeni czy pod kurtkę. Ochroniarz robi to, co do niego należy, czyli śledzi ich. Może zareagować dopiero wówczas, gdy wyjdą za linię kas. Najczęściej jednak niczego przy sobie nie mają. Zanim podejdą do kasy, pozbywają się wszystkiego, co chowali pod kurtkę. Płacą za bułkę czy batonika. W czasie gdy demonstracyjnie absorbują uwagę ochroniarza, inni bez problemów wychodzą z towarem.
Ochroniarze oficjalnie nie chcieli nam tego potwierdzić, odsyłając nas do swoich przełożonych. Przełożeni, owszem, przyjechali nawet w tej sprawie do Raciborza i... odesłali nas do swoich przełożonych. Zwróciliśy się więc do nich, ale do chwili zamknięcia numeru nie otrzymaliśmy od nich odpowiedzi. Postanowiliśmy na własne oczy przekonać się, jak sprawa wygląda.
Kupowali tylko bułki
Razem z redakcyjnym kolegą udawaliśmy klientów nie zdradzając tego obsłudze. Obserwowaliśmy kilka grupek młodzieży.
Przeważnie kilkunastoletni chłopcy wchodzili na teren sklepu trójkami. Spędzali tu sporo czasu, choć przy kasach płacili tylko za bułki. Najczęściej kręcili się w dziale z kosmetykami i słodyczami. W tym drugim, nieopodal kas, pozbywali się niepotrzebnych rzeczy. Rzucali się w oczy. Byli głośni, często kręcili się w kółko, wielokrotnie podchodząc do tych samych regałów.
W dziale z narzędziami chłopak podziwiał śrubokręt. Co prawda, odłożył go na półkę, jednak coś ukrył w rękawie kurtki. Jeszcze inny nastolatek chował do kieszeni kosmetyki. Najczęściej sięgali po czekoladowe batony. Zdarzało się, że od razu jedli je, papierki wyrzucając za regałami. Niektórzy wracali tu kilkakrotnie. Nie widzieliśmy, by ktokolwiek z nich był zatrzymany przez ochroniarza, dlatego trudno powiedzieć, czy rzeczy, które chowali do kieszeni faktycznie wynosili ze sklepu.
Kawa na trawę
Gdy wyszliśmy z supermarketu było już ciemno. Rozpoznaliśmy dwójkę chłopaków, których zaobserwowaliśmy w sklepie. Teraz siedzieli na ławce w towarzystwie dwóch dorosłych mężczyzn. – Byliście w Kauflandzie? – pytamy. Chłopcy nie odzywają się, tylko przecząco kręcą głowami. – A co to, nie mogą sobie tam pójść? – odpowiada za nich pytaniem jeden z mężczyzn. – Pewnie jesteście z policji. Nic wam nie powiem – odzywa się w końcu jeden z chłopaków. Mówimy, że jesteśmy z gazety. – On nic nie wie – odpowiada za chłopaka mężczyzna. Dorośli najwidoczniej wybierają się na imprezę. Zastanawiają się, skąd wziąć „flaszkę”. Po chwili odchodzą w stronę Kauflandu.
Chłopcy nie są rozmowni. Jeden wcale się nie odzywa. Drugi cały czas zapewnia, że o niczym nie wie. – Poszedłem do Kauflandu tylko po bułkę. – A ta kawa to dla kogo? – wskazujemy na kawę Jacobs, leżącą obok niego na ławce. – To nie moja. – odpowiada. – A czyja? – Leżała na trawie. Naprawdę! – odpowiada bez cienia zmieszania.
Marcin Knapek - rzecznik prasowy Kaufland Polska Markety Sp. z. o. o.
Trudno powiedzieć, jak sytuacja w raciborskim Kauflandzie wygląda na tle pozostałych
sklepów pod kątem strat ponoszonych w wyniku kradzieży. To okaże się dopiero po przeprowadzeniu inwentaryzacji rocznej. Rodzaj i liczba zabezpieczeń przed złodziejami jest ze zrozumiałych względów informacją poufną. W przypadku nasilających się kradzieży spółka podejmuje różnego rodzaju działania, aby im zapobiec. One również są objęte tajemnicą.
Asp. sztab. Mirosław Wolszczak - rzecznik prasowy KPP w Raciborzu
Raciborska policja nie zanotowała ogólnie zwiększonej liczby kradzieży. Jednak ostatnio docierają do nas informacje, że w Kauflandzie dochodzi do kradzieży częściej niż w innych supermarketach. Dostrzegamy ten problem. Wspólnie z kierownictwem supermarketu zamierzamy zastanowić się nad lepszą ochroną obiektu i towaru. Niestety, okazja czyni złodzieja. Nie możemy pozwolić na to, by młodzież urządzała sobie rozrywkę z kradzieży. Dodatkowo jest to obiekt w centrum miasta i nie może tu dochodzić do takich patologii. Nieletni muszą wiedzieć, że każda kradzież, bez względu na wartość mienia, to poważna sprawa i trzeba liczyć się z konsekwencjami. W każdym przypadku stwierdzenia kradzieży, nawet jednego batonika, policja przekazuje sprawę do sądu dla nieletnich.
(Adk)