Jak policjant z doktorem
Podczas akcji „Pieszy”, przeprowadzonej na terenie powiatu 5 stycznia policjanci, ok. godz. 8.00 na skrzyżowaniu ul. Podwale i Mickiewicza, policjanci zatrzymali mężczyznę, który przeszedł przez jezdnię, choć na skrzyżowaniu paliło się czerwone światło. O zdarzeniu pisaliśmy w poprzednim wydaniu NR. Przypomnijmy, mężczyzna nie przyjął mandatu wystawionego mu przez policjantów, którzy byli świadkiem zajścia. Zachowywał się wobec nich arogancko. W końcu stwierdził, że policja się myli i powołał się przy tym na głośną sprawę „nożowników” z Gubałówki, kiedy to aresztowano niewinne osoby. Na tej podstawie odmówił przyjęcia mandatu.
Mężczyzna złamał przepisy na oczach grupy młodzieży, która cierpliwie czekała na zmianę świateł. Dyskutując z policjantami nie omieszkał zakomunikować im, że jest nauczycielem akademickim. Policjanci skierowali przeciwko niemu wniosek do sądu o ukaranie. Ciekawe, jakich argumentów użyje przez Temidą?
Kilka dni później, 8 stycznia, intelektualnie zabłysnął inny mężczyzna, tym razem zatrzymany na drodze w Szonowicach za przekroczenie prędkości. Policjanci, ustawieni na przydrożnym parkingu, „ustrzelili” go fotoradarem. Jechał o 25 km/h za szybko. Oprócz niego nie przejeżdżał tamtędy żaden inny pojazd. Od momentu dokonania przez nich pomiaru prędkości do zatrzymania kierowcy nie minęła nawet minuta. Mężczyzna jednak wszystkiego się wyparł. Stwierdził nawet, że na radarze znalazła się nie jego prędkość, a sam pomiar został zrobiony gdzieś indziej, pewnie nawet w Raciborzu. Nie spodobało się mu także miejsce, w którym stali policjanci. Teraz tłumaczyć będzie się przed sądem.
Warto przypomnieć, że niecały tydzień wcześniej, może kilkanaście kroków dalej, doszło tu do wypadku samochodowego, w którym zginął 16-letni chłopiec. Przyczyną tragedii była nadmierna prędkość. Jak się okazało, zatrzymany kierowca także był uniwersyteckim wykładowcą. Obydwaj mogą pochwalić się zaszczytnym tytułem doktora nauk.
(Adk)