Zapuszkowany
Lekartów – W pokoju Piotra Tyburcy, gdzie nie spojrzeć, stoją kolorowe puszki po piwie, których nie znajdziemy w żadnym sklepie. Na meblach i półkach jest ok. 1200 okazów. Jak się okazuje, liczba ta, to jedynie kropla w morzu, bo na strychu znajdują się kolejne 4800 metalowe okazy. Jak mówi kolekcjoner w mieszkaniu niestety, nie sposób wyeksponować wszystkich. Hobby przejął po starszym bracie. Dziś, po 15 latach własnej przygody z kolekcjonerstwem, może pochwalić się egzemplarzami z najodleglejszych zakątków, ze 114 krajów świata. Najciekawsze sztuki pochodzą z Angoli, Birmy czy Iraku. Na wielu oryginalnych widnieją podobizny kobiet, górskie krajobrazy lub zagraniczne napisy, które laikowi swą egzotycznością nie zawsze jasno tłumaczą zawartość opakowania. Dla zbieracza najbardziej wartościowe są kilkusztukowe serie wyprodukowane na specjalne okazje, tj. olimpiady lub inne historyczne wydarzenia, – wyjaśnia pasjonat. Najstarsze unikatowe „perełki” pana Piotra mają już po kilkadziesiąt lat. Pochwalić się może również puszką z browaru Okocim, która jest ogromną rzadkością, bowiem widnieje na niej paradoksalny napis „mocne-bezalkoholowe”.
Zdobycie oryginalnego egzemplarza nie jest sprawą ani łatwą, ani tanią. Najcenniejsze zdobycze warte są nawet kilkaset złotych. Trzeba być stałym bywalcem na polskich i zagranicznych spotkaniach oraz giełdach kolekcjonerów. Ciekawy okaz można czasem odnaleźć na internetowych aukcjach. Ostatnio po giełdzie w Pradze kolekcja pana Piotra wzbogaciła się aż o 100 nowych puszek. Nie ustając w poszukiwaniach, wciąż „poluje” na najstarsze z browarów polskich.
Kolekcjonowanie to wielka pasja pana Piotra oraz nietuzinkowy sposób na nudę i możliwość własnego intelektualnego rozwoju. – Czasem trzeba zainteresować się historią browaru lub geografią, by mieć świadomość skąd dany model pochodzi. Następnie trzeba obmyśleć, drogę jego – opowiada z fascynacją w oczach.
Eksponaty z jego kolekcji gościły ostatnio na wystawie browaru tyskiego.
B.S.