Po co burzyć pomniki?
Krzanowice to jedyna gmina w powiecie raciborskim, w której ponad 20 proc. mieszkańców podczas narodowego spisu powszechnego przyznało się do narodowości niemieckiej.
Zgodnie z przepisami jest teraz tzw. gminą mniejszościową, co z kolei uprawnia do stosowania dwujęzycznych nazw miejscowości. Na rogatkach mogą więc być tablice Krzanowice–Kranowitz, Borucin–Borutin, Bojanów–Bojanow, Wojnowice–Woinowitz oraz Pietraszyn–Klien Peterwitz.
– To tylko teoria. Rzeczywiście ustawa daje nam takie prawo, ale rząd wymaga, by przeprowadzić konsultacje społeczne. Musimy więc zapytać ludzi, prawie jak w referendum, czy dwujęzycznych tablic sobie życzą – mówi burmistrz Manfred Abrahamczyk. Planowano, że konsultacje te odbędą się podczas lutowych zebrań sprawozdawczo–wyborczych we wsiach. Ludzie wybieraliby nie tylko sołtysów, ale i nazwy swoich osad. – Nasze koła DFK co prawda chcą dwujęzycznych nazw, ale na razie ze starań o to chyba zrezygnujemy. Idzie to w Warszawie z oporami. Co rusz stawiane są przeszkody – dodaje burmistrz.
Na zrozumienie wśród mieszkańców może chyba liczyć, bo w Krzanowicach, jak mało gdzie, do zmian nie są skorzy. Urząd Miejski stoi przy ul. 15 Grudnia. Niewielu wie, że to data zjednoczenia PPS-u i PPR-u. W miasteczku można też spotkać
ul. Zawadzkiego i majora Pawłowa – radzieckiego wojaka, który zginął w pobliskich Sudicach podczas operacji wojskowej, w trakcie której Rosjanie zajęli tutejszą okolicę. Czemu po 1989 r. nazw tych nie zmieniono?
– Były takie pomysły, ale na zebraniach niewielu tego chciało. Same z tym problemy. Trzeba zmieniać dokumenty, robić nowe pieczątki, korygować mapy i plany, zgłoszenia do urzędu skarbowego. Ludzie pytali, kto im za to zapłaci. Ostatecznie stanęło, że do nazw już się każdy przyzwyczaił – relacjonuje burmistrz. Zresztą po wojnie długo mówiono na skrzyżowanie przy urzędzie Adolf Hitler Platz. Ze świeczką szukać tych, co wiedzą, iż komuniści obrali patronem tego miejsca Antoniego Sławika, pierwszego krzanowickiego zwolennika ideologii marksizmu i leninizmu. – Nikt nie mówił plac Sławika, choć ustawiono nawet specjalną tablicę. Dziś o Hitlerze i Sławiku wszyscy zapomnieli. Jest po prostu skrzyżowanie przy urzędzie – dodaje Manfred Abrahamczyk.
Manfred Abrahamczyk
Dla bezpieczeństwa władze wybierają nazwy nawiązujące do przyrody. Drzewa i kwiatki nie poddają się osądowi historii. Najlepiej wprowadzać nazwy Topolowa albo Brzozowa.
(waw)