Co z tą drogą jest nie tak?
Mieszkańcy odcinka ulicy Raciborskiej w Turzu co jakiś czas są świadkami wypadków, skutkiem których są niszczone ogrodzenia ich posesji.
Ostatni kolizja zdarzyła się w październiku. Motor wjechał w ciężarówkę na poboczu. Na drugi dzień samochód trafił w ogrodzenie. Wcześniej, rozpędzony samochód jadący od strony Raciborza wjechał na posesję państwa Pichalich, ledwo mijając przechodzących chodnikiem ludzi. – Widziałem to wydarzenie przez okno. Nie zdążyłem nawet odwrócić głowy, słychać było pisk i huk – opowiada Alojzy Cwik. – Przede wszystkim ta droga tutaj jest źle zrobiona – twierdzi Ewa Pichali, wskazując na łuk drogi, której jedna strona jest znacznie niżej położona od drugiej. – Nie byłoby jednak tych wypadków, gdyby była przestrzegana prędkość. Oboje sąsiadów jest zdania, że sytuację mogłyby poprawić jedynie częstsze patrole policji. – Znak nie zrobi nic – przekonuje A. Cwik. – Jest ograniczenie do 40 km/h a i tak jadą 60. – Gdyby nawet jechali tutaj te 50 czy 60, to tych wypadków by nie było – dodaje E. Pichali. Mieszkańcy ulicy Raciborskiej żałują, że wobec niezdycsyplinowanych kierowców nie wyciąga się konsekwencji. – Jaka to musiała być prędkość, jeśli kierowca jadący od strony Raciborza został tak odrzucony. A co by było, gdyby tędy szły dzieci, które nie zdążyłyby uciec? – pyta kobieta.
Problem drogi sygnalizowała na sesji sołtys Turza Marcelina Waśniowska.– Wnioskowałam o to, aby sprawa została rozpatrzona pod kątem przyczyn. Trzeba się dowiedzieć, czy to przekroczenie prędkości, czy wadliwa konstrukcja drogi jest powodem wypadków. Mieszkańcy często ich nie zgłaszają, załatwiając sprawę ugodowo do momentu, aż dojdzie do tragedii – mówi sołtys.
Sebastian Dworak kpp Racibórz
Wcześniej nie mieliśmy sygnałów, że ten odcinek drogi jest szczególnie niebezpieczny. Jeśli mieszkańcy tak uważają, mogą skontaktować się z nami i spróbujemy jakoś zaradzić temu problemowi.
(e.Ż)