Miejsce dla inwalidy
Inwalidką jest także jego żona, Krystyna. Oboje posiadają legitymacje, potwierdzające ich status. Są starszymi ludźmi. Mieszkają na osiedlu przy ul. Lotniczej. Pan Mieczysław jeździ samochodem. Na fioletowym trabancie widnieje znaczek, informujący, że pojazdem tym porusza się osoba niepełnosprawna. Często mam problem z zaparkowaniem go pod swoim blokiem, ponieważ inni kierowcy zastawią mi miejsce. Jest ono nie oznakowane, więc każdy może tam stanąć – żali się pan Mieczysław. Postanowił się więc upomnieć o specjalne oznakowanie miejsca, możliwie najbliżej od klatki. Domaga się postawienia tam znaku, informującego, że jest to miejsce wyłącznie dla inwalidy, czyli dla niego. Niedaleko jest już takie stanowisko, jednak zostało ono wyznaczone dla niepełnosprawnego sąsiada. Ono i tak nie jest prawidłowo oznaczone. Na ziemi nie ma wymalowanej koperty. Postawiony znak jest inny od tych, które powinny stać w takich miejscach. Kierowcy go nie respektują – wskazuje starszy mężczyzna. Potwierdza to jego niepełnosprawny sąsiad, który jednak chce zachować anonimowość.
Pan Mieczysław o wydzielenie miejsca i prawidłowe oznakowanie go wystąpił do dyrekcji Spółdzielni Mieszkaniowej „Nowoczesna”. W odpowiedzi otrzymał pismo z informacją, że „ruch na drogach osiedlowych jest regulowany znakiem „Strefa zamieszkania”, określającym zasady poruszania. Dowiedział się też, że są znaki, informujące o miejscu postoju dla samochodów osób niepełnosprawnych. „Miejsca te nie należy traktować jako miejsca zgodne z ustawą o ruchu drogowym. Obowiązuje wyłącznie zasada współżycia mieszkańców, jak i osobista kultura osób korzystających z miejsc postojowych” - przeczytał w piśmie. Odebrał to jako negatywne rozpatrzenie jego prośby. Nie zamierzał się jednak z tym pogodzić. Mojej schorowanej żonie trud sprawia każdy krok. Pokonanie dodatkowo kilkudziesięciu metrów to spory wysiłek. Często musimy szukać dalszych miejsc na osiedlowym parkingu, a przecież moglibyśmy takie mieć tuż obok klatki – mówi M. Czech.
Na terenie osiedla dla niepełnosprawnych są wydzielone miejsca postojowe, ale są to nasze wewnętrzne oznaczenia. Do ich respektowania nie możemy nikogo nakłonić. Za ich zajęcie nie ma żadnych sankcji – przyznaje Lesław Śliwiński, kierownik administracji osiedla „Północ” SM „Nowoczesna”. Jako wyjątek wskazał jedno miejsce, odpowiednio oznaczone. Zostało jednak wyznaczone dla osoby o znacznym stopniu niepełnosprawności. Jego zdaniem przy bloku, w którym mieszka pan Mieczysław, jest wystarczająco dużo miejsc dla samochodów. Dla wszystkich ich wystarczy. Uważa że, starszy człowiek powinien raczej porozumieć się ze swoimi sąsiadami, by nie zajmowali mu upatrzonego miejsca.
Kierownik osiedla początkowo w ogóle nie chciał słyszeć, by postawić znak specjalnie dla Czecha. Zasłaniał się przyjętymi przez zarząd osiedla strategiami, przepisami i ustaleniami oraz osobistymi spostrzeżeniami. Z całym szacunkiem dla pana Czecha, ale powołuje się na swoje inwalidztwo i problemy z pokonaniem dodatkowych kilku metrów z postoju do klatki, a często widzę go, jak jeździ na rowerze – mówi L. Śliwiński. Jego zdaniem ustawienie takiego znaku dla tego lokatora, byłoby nie w porządku wobec reszty mieszkańców. W końcu przyznał, że przecież pan Mieczysław posiada legitymację, zaświadczającą o niepełnosprawności, której nie ma „reszta mieszkańców”. Co więcej, zobowiązał się, że wydzieli miejsce specjalnie dla niego i oznaczy w przyjęty na osiedlu sposób. Teraz to, czy prawo naszego Czytelnika do takiego miejsca będzie respektowane, zależeć ma już od sąsiadów. A także od tych kierowców, których na widok tego charakterystycznego jednak znaczka ruszy sumienie i nie pozwoli stanąć na jego miejscu. Bo przecież tak naprawdę nikt by się na nim znaleźć nie chciał.
A. Dik