Dzika frajda
Samochody terenowe stają się coraz bardziej popularne, chociażby dlatego, że świetnie radzą sobie w jeździe po polskich szosach. Podziw budzą błyszczące „bulwarówki”, czyli chromowane osłony, sprawiające wrażenie, że na auto nie ma mocnych. Jednak mało który właściciel takiego cacka zdaje sobie sprawę, co ono tak naprawdę potrafi. Przekonać może się o tym właśnie wtedy, gdy zjedzie z drogi. Takich atrakcji starają się dostarczyć klientom także dilerzy tych wozów. Na terenie rybnickiego nadleśnictwa, 28 października, odbył się doroczny rajd właścicieli toyoty land cruiser. Kierowcy mogli odkryć nie tylko uroki trudno dostępnych leśnych terenów, lecz także możliwości swojego „landka”. Nasi klienci nie zawsze zdają sobie z nich sprawę. Chcemy im przybliżyć jazdę tym samochodem w terenie, by mieli więcej odwagi przy poruszaniu się w trudniejszych warunkach. Ułatwia też wiele w życiu codziennym, np. przy wjeżdżaniu na krawężniki. To samochód dla ludzi z temperamentem – mówi Janusz Konsek, diler toyoty w Rybniku i Sosnowcu, organizator rajdu. Oprócz temperamentu kierowcy liczy się też zasobność jego portfela. Za najtańszą wersję „landka” trzeba dać 170 tys. zł. Używanego można kupić za ok. 100 tys. zł. Jak zapewnia diler, na trasie, przy umiarkowanej prędkości, spala ok. 10 l na 100 km, czyli porównywalnie do samochodów osobowych.
Sobotni rajd był już czwartą edycją imprezy. Wzięło w nim udział 19 załóg. W tym roku trasa, jaką mieli do pokonania uczestnicy, była o umiarkowanym stopniu trudności. Najpierw musieli poradzić sobie z jazdą na orientację po lesie. Pod tym względem niezbędna okazała się nawigacja i spostrzegawczość pilota. Kolejnym etapem był trial. Kierowcy w zakopujących się po progi w piasku wozach musieli bezbłędnie pokonać tor przeszkód. Ostatni etap stanowiło pokonanie wyznaczonej trasy na czas z ... zasłoniętymi oczami, na podstawie wskazań pilota. Strasznie się bałam, ale jak już ruszyłam, to strach minął – przyznaje Ewa Graczyk, która po raz pierwszy zdecydowała się wystartować w rajdzie jako kierowca i była przy tym jedyną kobietą. Ludzie biorą udział w rajdach, ponieważ samochody 4x4 dają namiastkę wolności. Mogą nimi wjechać praktycznie wszędzie. Dzięki temu można przeżyć też wspaniałe przygody. Warto propagować ten sport, ale w mądry sposób, by nie niszczyć przyrody, lecz się nią cieszyć – mówi Marcin Kędzierski z firmy, zajmującej się organizacją imprez terenowych.
Ci, którym mało było wrażeń, mogli wybrać się na dużo trudniejszą przejażdżkę po kopalnianych hałdach. Śmiałków było już tylko kilku. Po przejechaniu każdego trudniejszego i ciekawszego odcinka kierowcy stawali, by podzielić się swoimi wrażeniami. Zwykle było to zdziwienie, że samochód potrafi „aż tyle”.
A. Dik