Ciągle gadam...
Komendant raciborskiej straży miejskiej wyleciał dyscyplinarnie z pracy. Powodem są poważne niejasności w wydatkowaniu budżetowych pieniędzy. Prezydent skieruje sprawę do prokuratury, bo istnieje podejrzenie, iż doszło do niegospodarności.
Od 2 listopada raciborska straż miejska nie ma komendanta. Pracę stracił 34-letni Szymon Cz. z Jastrzębia Zdroju. Prezydent wręczył mu zwolnienie dyscyplinarne, bo wewnętrzna kontrola finansowa wykazała, że nie rozliczył się z budżetowych pieniędzy, a ponadto na służbowym telefonie komórkowym ucinał sobie długie prywatne pogawędki. Sprawa trafi do prokuratora. Ten zdecyduje, czy zwolnionemu komendantowi postawić zarzuty.
Sygnał ostrzegawczy
Szymon Cz. od miesiąca przebywa na zwolnieniu lekarskim. Kiedy był jeszcze w pracy, służby finansowe Urzędu Miasta zdecydowały, że nie będą mu wypłacać zaliczek na wydatki bieżące komendy, bo już wtedy pojawiły się problemy z ich rozliczaniem, a ponadto komornik zajął jego wynagrodzenie. Zaliczki wręczano więc funkcjonariuszom. Kiedy jednak wyszło na jaw, że od jednego z nich komendant Cz. odebrał 2,5 tys. zł i znów ich nie rozliczył, prezydent nakazał wszczęcie kontroli w komendzie. Kiedy Cz. przebywał na chorobowym, a inspektorzy sprawdzali dokumentację, wyniki wprawiły Jana Osuchowskiego w osłupienie.
Komendant gaduła
O szczegółach raportu prezydent nie chce jednak mówić, bo, jak twierdzi, sprawa jest jeszcze zbyt świeża. Utraciłem jednak zaufanie do tego człowieka. Pan Bóg jak chce kogoś ukarać, to mu rozum odbierze - mówi wprost Jan Osuchowski, rozżalony, że taki pasztet trafił mu się pod sam koniec kadencji. Zdecydował, że problemem zajmie się prokurator, bo rzecz idzie o niejasności w wydatkowaniu blisko 30 tys. zł z kasy miejskiej. Prezydent nie chce, by zarzucono mu potem, że nie dążył do wyjaśnienia sprawy.
Jak dowiedzieliśmy się, chodzi np. o zaliczkę na zakup mebli do komendy, które nigdy tu nie trafiły, czy w pewnym jastrzębskim warsztacie kupno opon do samochodu skoda, który już wtedy nie był na stanie straży miejskiej (został przekazany ośrodkowi dla bezdomnych). Wątpliwości urzędników budzi też wydatkowanie pieniędzy na sorty mundurowe, belkę sygnalizacyjną czy bramkę gsm do telefonu komórkowego. Wyszło też na jaw, że Cz. ucinał sobie na służbowym telefonie prywatne pogawędki. Rachunek na blisko 6,6 tys. zł musiał zapłacić urząd.
Miłośnik biesiad
30 października Szymon Cz. dostał raport z kontroli. Prezydent oczekiwał, że komendant ustosunkuje się do wszystkich zarzutów. 2 listopada, kiedy odbierał zwolnienie dyscyplinarne, wręczył J. Osuchowskiemu niedługie pismo. „Chciałbym przeprosić za zaistniałą sytuację i za zawiedzione zaufanie, jakim zostałem obdarzony”- napisał. Do większości zarzutów się nie ustosunkował. Napisał jedynie, że brakujące w kasie blisko 4,1 tys. zł wydał na „szkolenie i imprezę” wespół z ratownikami medycznymi oraz „obchody powstania straży miejskiej”, które ponoć świętował ze śląskimi pogranicznikami. Pieniądze obiecał zwrócić.
Mimo odebrania zwolnienia dyscyplinarnego, nie oddał natomiast telefonu komórkowego. Ponad 6,5 tys. zł, jakie jest winny Urzędowi Miasta, zadeklarował spłacić, ale poprosił o rozłożenie tej kwoty na 10 rat.
Zaskoczony!
Z Szymonem Cz. udało nam się skontaktować telefonicznie 2 listopada, tuż po tym, jak odebrał zwolnienie. Powiedział nam wtedy, że… dopiero chce się spotkać z prezydentem i wyjaśnić szczegóły. Zapewniał, że chodzi tylko o „nieścisłości w dokumentacji” i „naruszenie dyscypliny finansowej”, a „de facto, to nic o sprawie nie wie”. Nie wspomniał, że przyjął „dyscyplinarkę”.
Kiedy dzień później, również w rozmowie telefonicznej, zapytaliśmy dlaczego nie przyznał się do rozmowy z prezydentem i nie ustosunkował się do zarzutów, które już wtedy znał, usłyszeliśmy tym razem, że nie… otrzymał raportu pokontrolnego. Znów nie wspomniał, że wręczył prezydentowi pismo, w którym odniósł się do niektórych spraw.
#nowastrona#
Człowiek po testach
Wśród raciborskich urzędników, „Szymek” - jak wielu z nich się do niego odnosiło - miał pseudonim „001”. To od numeru blaszki na mundurze, oznaczającego pierwszego wśród strażników miejskich. Za młodu był bramkarzem jastrzębskiego GKS-u. Znajomi wspominają, że był rozrywkowy. Zrobił potem licencjat na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego. Karierę zawodową rozpoczął w jastrzębskiej policji. W mundurze zwalczał przestępczość gospodarczą. Po sześciu latach odszedł ze służby. Jak wspomina rzecznik prasowy KMP w Jastrzębiu kom. Bronisław Wójcik, Cz. mówił kolegom, że znalazł lepiej płatną pracę w prywatnej firmie. Rzecznik zapewnia, że nie było z nim żadnych problemów.
Z prywatnej firmy przeniósł się do pracy w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Jastrzębiu Zdroju, gdzie szefował referatowi zamówień publicznych. Po odejściu stamtąd stanął do konkursu na komendanta raciborskiej straży miejskiej. Prezydent Jan Osuchowski postanowił zdymisjonować jego poprzednika z powodu „utraty zaufania”. Szymon Cz. dostał się do finałowej rozgrywki - ścisłego grona najlepszych kandydatów. Do ostatecznego wyboru komendanta prezydent wybrał wtedy firmę doradztwa personalnego. Za ocenę każdego wytypowanego zapłacono 500 zł. Cz. najlepiej przeszedł testy. Służbę zaczął pełnić 17 lutego 2003 r.
Czy teraz okaże się, że jego postępowaniem w Raciborzu zajmą się dawni koledzy po fachu - funkcjonariusze od przestępstw gospodarczych?
Grzegorz Wawoczny