Mam priorytety
Słaby projekt, to pusty balon, a promocja takiego produktu, to kompromitacja - uważa Gabriela Lenartowicz, radna wojewódzka, która ponownie stara się o mandat w katowickim Sejmiku z ramienia PO. W miniony piątek zainaugurowała swoją kampanię.
Radna Lenartowicz (46 l., prawniczka, mieszkanka Krzanowic), na co dzień prowadzącą biuro projektów europejskich, zajmujące się wykorzystaniem funduszy UE na rozwój samorządów, ze swoim doświadczeniem w tej dziedzinie wiąże program wyborczy. Jej zdaniem powiatowi raciborskiemu potrzeba silnej grupy samorządowców, która stworzy mocny program rozwoju i będzie w stanie skutecznie promować go w Katowicach, tak by zdobyć na jego realizację nie tylko środki unijne, ale i z budżetu województwa. Jak dotychczas bowiem reprezentacja Raciborza w gremiach decydenckich była zbyt słaba. To przez to w batalii o pieniądze górują duże miasta. Musi się znaleźć miejsce dla małych. Musi być zrównoważony rozwój. Musi być wsparte rolnictwo - twierdzi Lenartowicz.
W opinii radnej, która stara się ponownie o mandat z ramienia PO (popierają ją senator Antoni Motyczka, poseł Henryk Siedlaczek oraz Robert Myśliwy - lider startującej do Rady Miasta i Powiatu Nowej Generacji PO), Raciboszczyzna powinna szerzej współdziałać z samorządami subregionu zachodniego, m.in. powiatem wodzisławskim. To gwarantuje, że pieniądze nie będą wpływały tylko do kas dużych aglomeracji. Najpilniejsze dla Raciborza zadania, to: podniesienie standardu drogi wojewódzkiej do Gliwic przez Rudy, która łączy się z autostradą A 4, zrealizowanie planów budowy drogi szybkiego ruchu do Pszczyny (połączenie z planowaną A 1), wsparcie planów rozbudowy Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej i remontu zamku piastowskiego, wreszcie stworzenie w Raciborzu strefy gospodarczej, m.in. inkubatorów akademickich. Stawia też na rozwój kontaktów z Czechami, m.in. na bazie ośrodka, który powstał przy ul. Batorego. W zdobycie unijnych środków na jego budowę zaangażowana była L. Lenartowicz. Musimy zdefiniować nasz potencjał, stworzyć dobre, przemyślane projekty i mocno na ich rzecz lobować. W każdym innym przypadku stworzymy pusty balon, którego reklamowanie okaże się kompromitacją - komentuje radna. Nie ma wątpliwości, że warunkiem jest dobra współpraca gmin i powiatu.
Polski samorząd jest trzystopniowy. Najniższy szczebel to gminy, następnie powiat, wreszcie województwo z marszałkiem na czele. Niewiele osób tymczasem zdaje sobie sprawę, że to właśnie na szczeblu wojewódzkim zapada szereg ważnych decyzji. Można tu załatwić znacznie więcej spraw niż w ławach poselskich. W Katowicach bowiem dzielone są unijne pieniądze dla Śląska. Marszałek dysponuje sporym budżetem, m.in. na drogi wojewódzkie. Silny reprezentant w Sejmiku, a być może nawet członek zarządu województwa, może dla swojego regionu wiele zdziałać, począwszy od zdobycia pieniędzy na remonty dróg, skończywszy na nakładach promujących turystykę.
(waw)