Wiedzą jak dobrze ugryźć
Psy policyjne są bezwzględne dla bandytów. Wiedzą, kiedy mają zaatakować na komendę, albo też podjąć samodzielne działanie w obronie swojego przewodnika. Zdolności te wykorzystują w codziennej służbie. Jednak myliłby się ten, kto myśli, że są to umiejętności nabyte raz na zawsze. To efekt regularnych i częstych treningów oraz zaangażowania w nie przewodnika i tresera.
Psy policyjne muszą być bezwzględnie posłuszne swojemu przewodnikowi, ale też wiedzieć, kiedy zaatakować bez jego komendy.
Cezar i Ramzes to czteroletnie owczarki niemieckie. Wraz ze swoimi przewodnikami uczestniczą m.in. w przedszkolnych pokazach. Jednak kiedy trzeba, są bezlitosne dla bandytów.
Podczas tegorocznych Kynologicznych Mistrzostw Policji w Sułkowicach, udowodniły, że są jednymi z najlepszych w kraju. Cezar był ósmy a Ramzes osiemnasty wśród w sumie setki psów startujących w zawodach. Swe zdolności wykorzystują w codziennej pracy w policji. Wymaga to systematycznego treningu przez całe ich „zawodowe” życie. Ćwiczymy z nimi praktycznie codziennie. Raz w tygodniu uczestniczymy w szkoleniach z udziałem pozoranta. Cały czas doskonalą technikę, np. chwytów obezwładniających czy tropienia. Dzięki temu budowana jest też więź między psem a jego przewodnikiem, który uczy się rozpoznawać reakcje zwierzęcia na różne bodźce - mówi mł. asp. Andrzej Kantyka, przewodnik Cezara. Podkreśla, że pies musi być całkowicie posłuszny, ale też samodzielnie i prawidłowo reagować w różnych sytuacjach, np. odróżnić zagrożenie od zabawy, umieć pracować w trudnych, stresujących warunkach. I, jak zapewnia, potrafią to obydwa owczarki.
Nie każdy może zostać przewodnikiem psa policyjnego. Taki człowiek musi być bardzo odpowiedzialny i samokrytyczny. Jeden jego błąd może zniweczyć całą pracę - twierdzi Jarosław Mielimąka, instruktor szkolenia psów oraz pozorant, trenujący owczarki z raciborskiej komendy.
Każdy pies jest inny, wymaga indywidualnego podejścia - podkreśla sierż. Marcin Gawron, przewodnik Ramzesa. Policjanci przyznają, że na szkolenia i pielęgnację „partnerów” poświęcają także swój prywatny czas. Jak zapewniają, robią to z chęcią. Wiedzą, że w sytuacji zagrożenia mogą liczyć na pomoc swego czworonożnego towarzysza.
(Adk)