Raciborzanie w kampaniach napoleońskich
W tym roku mija 200 rocznica wojny prusko-francuskiej 1806-1807 r. oraz bitew pod Jeną i Auerstedt. W tej ostatniej brał udział, stacjonujący przez dziesięciolecia w Raciborzu, 12 pułk kirasjerów armii pruskiej. Historia pruskiego garnizonu w Raciborzu (1741-1919) to szalenie ciekawy i ważny wycinek historii miasta i okolicy, jednakże zupełnie zapomniany.
Pierwsza wojna śląska, która wybuchła w roku 1740, spowodowała przejście większości terytorium Śląska pod panowanie Fryderyka II. Pokoje wrocławski, następnie berliński, zawarte w 1742 r., usankcjonowały jego nowe zdobycze. Racibórz przeszedł tym samym pod panowanie pruskie, stając się miastem granicznym, a co za tym idzie ważnym z militarnego punktu widzenia. Już w roku przybył do naszego miasta pruski regiment kirasjerów (Kürassierregiment nr 12 von Waldow). Pułk ten, utworzono w r. 1695, stacjonował dotychczas w Królewcu. Był on najbardziej związany z naszym miastem, jego oddziały stanowiły bowiem z małymi przerwami aż do roku 1806 raciborski garnizon. Po śmierci generała von Waldow (03.04.1743) w wyniku odniesionych ran, dowódcą oddziału został generał - major Friedrich Wilhelm von Kyau. Mieszkał on długi czas na rynku pod nr 7, w domu kupca Toskany. Także na rynku, przy wylocie ulicy Długiej znajdował się główny posterunek, za którym urządzono plac ćwiczeń, służący także jako ujeżdżalnia. Przy końcu ulicy Długiej, naprzeciwko obecnej apteki “Pod Łabędziem“ znajdował się duży budynek, w którym przechowywano proch, amunicję i inne potrzebne wojsku materiały. Przy bramach miejskich wybudowano posterunki wojskowe. Większość żołnierzy i oficerów mieszkała w domach prywatnych, część zaś zamieszkiwała we wspomnianych posterunkach oraz w prowizorycznych pomieszczeniach przy placu ćwiczeń.
Mieszczanie mieli kłopot
Prawie każdy raciborski mieszczanin musiał czasowo zakwaterować kilku żołnierzy lub rodzinę żołnierską. Wszelkie konflikty pomiędzy wojskowymi i mieszczanami regulowała mieszana komisja składająca się z przedstawicieli dowództwa garnizonu i magistratu. Jest rzeczą oczywistą, że wielu mieszczan nie było zadowolonych z czasowego pobytu obcych osób w ich domach. Z czasem jednak raciborzanie przyzwyczaili się do swych kirasjerów. Pobyt żołnierzy w mieście wpłynął bowiem na rozwój rzemiosła, ożywił rynek pracy, życie kulturalne w mieście, szkolnictwo. Za sprawą garnizonu powstała tutaj prężnie działająca gmina protestancka, zbór, pierwsza wypożyczalnia książek, drukarnia i pierwsza raciborska gazeta.
Mieszczanie kwaterujący żołnierzy odnosili też wymierne korzyści materialne. 50 proc. funduszy kwaterunkowych szło bowiem na odnawianie domów i przydomowych stajni, gdzie trzymano nie tylko garnizonowe konie, ale też zwierzęta hodowlane. W miesiącach letnich garnizon przenosił się do okolicznych wsi. Konie miały tam więcej swobody i zieloną trawę, żołnierze świeżą żywność. W tym też czasie dokonywano werbunku w szeregi pułku. Już bowiem w latach 40. XVIII wieku pułk pobierał rekrutów ze Śląska, od r. 1747 z powiatu raciborskiego. W drugiej poł. XVIII wieku większość podoficerów i żołnierzy pułku pochodziła właśnie stąd – z Raciborza, Rybnika, Żor i okolicznych wsi. Służba trwała długo – do 20 lat, ale w okresie pokoju żołnierze większość roku spędzali w domu, mobilizowani tylko na wojnę lub coroczne manewry. Wiadomo nam, że żołnierze elitarnej jednostki raciborskiej nosili wspaniałe stroje, zarówno polowe jak i wyjściowe, co w dużej mierze imponowało okolicznej młodzieży, która, wbrew utartym poglądom, dosyć chętnie służyła w oddziałach pułku.
W roku 1787 stacjonowały w Raciborzu na stałe 4 kompanie 12. pułku kirasjerów. Były to: kompania przyboczna pułkownika von Gillsa, majora von Züllow, rotmistrza von Brehmer oraz kompania przyboczna dowódcy pułku. W sumie 16 oficerów i 234 żołnierzy. Do tego należy dodać 405 członków rodzin żołnierskich oraz 104 służących wszelkiego rodzaju profesji. Ogólnie przebywało wówczas w mieście 769 osób związanych bezpośrednio z wojskiem. Dowódcą był wtedy gen. Dallwig – jeden z lepszych kawalerzystów armii pruskiej. Zważywszy, że ludność Raciborza liczyła w tamtym czasie 3272 osoby, stwierdzić należy, że wojsko stanowiło ważny, jeżeli nie najważniejszy faktor społeczny oraz gospodarczy w mieście.
Przeciwko Francuzom
Gen. Dallwig zmarł w Raciborzu 27 września 1796 r. Po jego śmierci dowództwo pułku objął generał - major Jakob Friedrich von Berg, który pozostał na tym stanowisku tylko 2 lata - umarł już bowiem w roku 1798. Następnym dowódcą pułku był w latach 1798 - 1804 pułkownik von Walther, który w roku 1804 przeszedł na emeryturę, otrzymując wraz z odejściem stopień i rentę generała - majora. W roku 1804 dowódcą pułku został generał major von Bünting. Raciborscy kirasjerzy walczyli podczas wszystkich 3. wojen śląskich, a nawet w roku 1794 podczas powstania kościuszkowskiego w Polsce.
W 1806 r., wraz z dotarciem pogłosek o zbliżającej się wojnie prusko-francuskiej, zmobilizowany pułk pomaszerował w głąb Prus. 22 sierpnia znajdował się on w okolicy Gothy, gdzie połączył się z całą armią pruską. 14 października 12. pułk kirasjerów wziął czynny udział w bitwie z korpusem francuskim marszałka Davouta pod Auerstädt. Nie wiadomo dokładnie czy raciborscy kirasjerzy szarżowali tu na przeciwnika. Dowódca armii Karl Wilhelm Ferdinand Herzog zu Braunschweig został w początkowym okresie bitwy ciężko ranny i jednostki pruskie nie miały wspólnego dowodzenia. Na polu pozostawały zdziesiątkowane oddziały pierwszego rzutu, dowódcy pruscy nie wiedzieli do końca z jak dużą liczebnie armią francuską mają do czynienia.
Francuzi zaś atakowali zacięcie, wykorzystując nieruchawość i niezdecydowanie przeciwnika. Pole bitwy było przykryte mgłą, potem dymem salw armatnich i karabinowych. Wydaje się, że w przeciwieństwie do rozgrywającej się w tym samym dniu batalii pod Jeną, oddziały kirasjerów nie przeprowadziły pod Auerstädt zwartego ataku na przeciwnika. Decyzja ta jest zrozumiała, stara kirasjerska prawda mówiła bowiem o tym, że ciężka jazda w zmasowanym ataku przełamuje całkowicie przeciwnika lub, jeżeli atak trafiał na przeciwnika zbyt silnego, dobrze przygotowanego, dysponującego zmasowaną siłą ognia, atakujący oddział ginął całkowicie. Wiadomo nam, że na polu bitwy wykrwawiły się oddziały kawalerii lekkiej, karabinierzy i huzarzy, atakując wielokrotnie walczące odważnie, a przede wszystkim mądrze taktycznie, wykorzystując do perfekcji ukształtowanie terenu oddziały francuskie.
#nowastrona#
Garde du Cors
#nowastrona#
Garde du Cors
Prusacy mieli tu jeszcze korpus rezerwowy generała kawalerii von Kalckreuth, nie zdecydowali się jednak wprowadzić go do walki, bojąc się całkowitego rozbicia swej armii. Oddziały pruskie wycofały się dosyć składnie z pola bitwy. Francuzi jednak błyskawicznie podążyli za przeciwnikiem, co groziło otoczeniem i zniszczeniem cofającej się armii. 27 października, po prawie 2 tygodniach odwrotu, podczas którego żołnierze rzadko mieli okazję coś zjeść a większość koni padała z wyczerpania, raciborski pułk, wraz z innymi czterema pułkami kirasjerów po dowództwem pułkownika von Poser, kapitulował przed Francuzami w okolicy Pasewalk. Oficerowie zostali wypuszczeni na tzw. słowo oficerskie wolno, natomiast żołnierze pomaszerowali jako jeńcy wojenni do Francji. Tym samym 12. pułk kirasjerów, który od ponad 60 lat był niejako pułkiem raciborskim, przestał praktycznie istnieć. Dowódca pułku, gen. Bünting, któremu komisja badająca przyczyny klęski i kapitulacji armii pruskiej nie wystawiła pochlebnej opinii, wrócił po wojnie do Raciborza, gdzie w trzy lata później zmarł. Sam pułk nie został po wojnie odnowiony, jego sprzęt i magazyny przejęły inne oddziały. Wielu raciborskich kawalerzystów służyło po wojnie w innych oddziałach jazdy pruskiej. Insygnia pułkowe, w tym najważniejsze, posrebrzane bębny bojowe, przekazano w 1810r. pułkowi gwardii królewskiej (Garde du Corps) z Poczdamu. W latach 20. XIX wieku przybyły do naszego miasta kolejne oddziały, które stanowiły raciborski garnizon. Byli to ułani, piechurzy i na końcu huzarzy. Ostatecznie raciborski garnizon przestał istnieć w 1919 r.
Piotr Sput