Burdel na kółkach
Zarządcy dróg wzajemnie się oskarżają o spowodowanie zamętu na drodze krajowej 45. Z powodu zamknięcia mostu w Bieńkowicach tysiące podróżnych niepotrzebnie nadrabia drogi jadąc z Chałupek do Raciborza przez… Wodzisław. Wracamy do sprawy, bo wciąż nie usunięto wadliwego oznakowania.
Zamęt powstał z powodu trwającego remontu mostu w Bieńkowicach. Znajduje się on w ciągu drogi krajowej nr 45 Opole-Chałupki granica państwa. Po jego zamknięciu Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad Oddział w Katowicach wyznaczyła trasę objazdu dla wszystkich samochodów przez Wodzisław. Od Raciborza i Chałupek informują o tym znaki. Podobnie na stronie internetowej GDDKiA. Z raportu o przejezdności dróg wynika, że przez Bieńkowice nie można się przedostać w stronę granicy.
Tymczasem w Bieńkowicach istnieje drugi most o nośności do 12 ton. Można nim bez problemu objechać teren budowy. Cóż, skoro wiedzą o tym tylko miejscowi. Ci, którzy jadą z daleka kierują się na Wodzisław. Co gorsza, zarówno w Raciborzu-Sudole jak i w Tworkowie, tuż przed samymi Bieńkowicami, ustawiony jest znak zalecający zawrócenie.
To chore. Niedawno kolarze jadący z Bogumina do Pietrowic Wielkich jechali przez Wodzisław. Nadłożyli 50 km drogi. Podobnie czeskie mażoretki, które jechały na występ do Raciborza - mówi starosta Jerzy Wziontek. Powiat chce za wszelką cenę doprowadzić do zmiany oznakowania. Na tablicach ma się znaleźć informacja, że objazd przez Wodzisław dotyczy tylko samochodów powyżej 12 ton. Reszta może jeździć starą trasą.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad oddział w Katowicach nie widzi problemu, by dogodzić władzom powiatu. Może wytyczyć nowy objazd, ale rachunek wystawi Starostwu. W GDKiA twierdzą bowiem, że Powiatowy Zarząd Dróg nie zgodził się na proponowaną wcześniej wersję objazdu, która zakłada puszczenie dotychczasową trasą ruchu samochodów do 4 ton. Skoro teraz jest taka wola, to proszę bardzo, ale my za to nie zapłacimy, bo gdyby wcześniej chciano się z nami dogadać, to nie byłoby dziś tych kłopotów - powiedziano nam w Katowicach.
Potrzebna jest zmiana oznakowania na całej trasie. Jeśli powiat zdecyduje się pokryć tego koszty, wówczas w ciągu 3-4 tygodni sprawa zostanie załatwiona. Tyle czasu potrzeba bowiem na wykonanie projektu i wszelkie uzgodnienia.
Powiatowy Zarząd Dróg w Raciborzu broni się, twierdząc, że winna jest GDDKiA, bo nie chodzi o to, czy na coś się zgodzono, czy nie, ale o fakt, że projekt organizacji ruchu na czas remontu powinien być uzgodniony ze starostą, a tymczasem żadnych rozmów w tej sprawie nie było. Przedstawiono jedynie gotowy dokument zatwierdzony w Katowicach, jak przekonują w PZD, z mocy prawa nieważny, a o terminie zamknięcia mostu drogowcy z Raciborza dowiedzieli się z mediów.
Problem w tym, że nie spełniono wymaganych prawem procedur a ponadto zamontowano oznakowanie, które wprowadza po prostu kierowców w błąd. Trudno obarczać nas za to winą - podkreśla Jerzy Szydłowski, dyrektor PZD.
Czy coś się zmieni? Jak powiedziano nam w GDDKiA, rozpoczęto prace nad projektem nowego objazdu. Na razie tyle. Roboty na moście w Bieńkowicach potrwają do czerwca przyszłego roku i póki oznakowanie nie zostanie zmienione, niezorientowani kierowcy będą nadkładać drogi.
Grzegorz Wawoczny