Cudze świętujecie
Nawet w świętowaniu tego, co ważne oddaliśmy pola Rybnikowi. Smutne to w mieście, które jest historyczną stolicą Górnego Śląska.
Dokładnie 1 stycznia tego roku minęło 160 lat od wjazdu na raciborski dworzec pierwszego pociągu. Ta wspaniała rocznica przeszła bez echa, choć to kolei właśnie zawdzięcza Racibórz swój dynamiczny XIX-wieczny rozwój. Kolej była oczkiem w głowie ówczesnych władza miasta i właścicieli okolicznych majątków ziemskich. Wiedzieli, że dzięki niej zawita do Raciborza wielki przemysł. Tak też się stało. Co więcej, zdawano sobie sprawę, że dworzec musi być blisko centrum. Zaniechano planów budowy stacji w okolicy Dębicza i wzniesiono ją tuż za murami miejskimi, na końcu obecnej ul. Mickiewicza. Oszczędzono w ten sposób Raciborzowi losów Koźla zdominowanego z czasem przez Kędzierzyn, przez który biegła linia kolei Wilhelma. Ulica Mickiewicza zaś, dawniej zwana Dworcową, była najbardziej reprezentacyjnym traktem miasta, pełnym hoteli, restauracji i banków.
Okrągłe urodziny raciborskiej kolei uczciliśmy na łamach „Nowin Raciborskich” tekstem historycznym. Władze miasta zaś o rocznicy zapomniały. Cóż, nie byliśmy tym zbytnio zdumieni, wszak bowiem w 1999 r. równie bez echa przeszło 700 lat rządów Rady Miejskiej, a w tym roku 700-lecie ufundowania przez ks. Przemysła klasztoru dominikanek – największego żeńskiego konwentu sióstr św. Dominika na Górnym Śląsku, po którym pozostał gotycki kościół, dziś Muzeum, bez wątpienia najciekawsze nad górną Odrą.
Inne miasta traktują podobne rocznice jako świetną okazję do promocji. U nas jest inaczej. Odnoszę wrażenie, że nasi decydenci skutecznie przyzwyczaili już nas do swojej bezczynności. Można stępić pióro, a i tak nic nie pomaga. Sprawę zaniechania obchodów 160-lecia można byłoby też odłożyć ad acta, gdyby nie obecność uśmiechniętego prezydenta Jana Osuchowskiego na obchodach 150-lecia kolei rybnickiej, a dokładnie 1 października na zdewastowanym raciborskim dworcu, skąd wyruszał do Rybnika pociąg retro. Doprawdy trudno o lepszą ilustrację pozycji naszego grodu, którą zawdzięczamy władzom właśnie. Okazuje się bowiem, że raciborzanie jeżdżą do Rybnika na zakupy, a nasi włodarze świętować tamtejsze rocznice.
Inne miasta traktują podobne rocznice jako świetną okazję do promocji. U nas jest inaczej. Odnoszę wrażenie, że nasi decydenci skutecznie przyzwyczaili już nas do swojej bezczynności. Można stępić pióro, a i tak nic nie pomaga. Sprawę zaniechania obchodów 160-lecia można byłoby też odłożyć ad acta, gdyby nie obecność uśmiechniętego prezydenta Jana Osuchowskiego na obchodach 150-lecia kolei rybnickiej, a dokładnie 1 października na zdewastowanym raciborskim dworcu, skąd wyruszał do Rybnika pociąg retro. Doprawdy trudno o lepszą ilustrację pozycji naszego grodu, którą zawdzięczamy władzom właśnie. Okazuje się bowiem, że raciborzanie jeżdżą do Rybnika na zakupy, a nasi włodarze świętować tamtejsze rocznice.
Ku pokrzepieniu serc trzeba jednak dodać, że najważniejsza rocznica jest jeszcze przed nami. W 2008 r. Racibórz będzie obchodził swoje 900-lecie. Jest najstarszym miastem województwa śląskiego. Oby i te urodziny nie upłynęły bez echa.
Grzegorz Wawoczny