Grzywna za miarę nasion
Tegoroczna susza wprawiła w zakłopotanie rolników. Plony są niskie, a mieszkańców czeka podwyżka cen. A jak to z uprawą roli było w dawnym wiekach?
Uprawy zbóż w średniowieczu koncentrowały się głównie w wiejskich dobrach książęcych, kościelnych i rycerskich. Było to zaplecze żywnościowe dla miast. Przywilej księcia Władysława opolsko-raciborskiego z 1267 r. mówi o rolnictwie jako zawodzie głównym lub ubocznym raciborzan. Książęce nadania pastwisk dla mieszczan, między innymi z 1294 r., świadczą o dużej roli hodowli. Tuż wokół samego Raciborza znajdowały się pola obsiewane zbożem.
Wielka i straszna zaraza
Szacuje się, że hektar śląskiego pola obsiewano w średniowieczu od stu pięćdziesięciu do dwustu kilogramami zboża, a podczas żniw zbierano najwyżej pół tony ziarna. Wydajność była więc niewielka. Aż do końca XVIII w. dominowała gospodarka trójpolowa. Polegała na tym, że pole orne dzielono na trzy części; na jednej siano zboże jare, na drugiej ozime, a trzecia stała ugorem, co miało zapobiec wyjałowieniu. Tak na okrągło, przy czym co roku inna część pola nie była obsiewana. Na podściółkę dawano liście i igliwie z lasu.
Oszacowano, że w średniowieczu wyżywienie 3-tysięcznego miasta wymagało dostarczenia około tysiąca ton ziarna rocznie, co z kolei rodziło konieczność zagospodarowania trzech tysięcy hektarów ziemi uprawnej. Taką liczbę ludności Racibórz osiągnął na przełomie XIII i XIV w., stając się największym, większym od Opola, miastem obecnego Górnego Śląska. Przez następne stulecia, aż do czasu przejęcia Śląska przez Prusy, liczba ta ulegała jednak tylko niewielkim wahaniom. Dopiero rozwój przemysłu w XIX w. spowodował znaczny przyrost populacji raciborzan.
Stały przez setki lat poziom zaludnienia nie oznacza, że również produkcja rolna pozostała niezmienna. Po intensywnej kolonizacji z XII/XIII wieku, kiedy to osadnicy z Zachodu karczowali lasy pod pola uprawne, w następnych stuleciach rolę siły napędowej w rozwoju rolnictwa wzięli na siebie wielcy posiadacze ziemscy – książę, Kościół i rycerstwo. Wielkie majątki ziemskie produkowały na potrzeby własne, podległych wsi, okolicznych miast oraz dalekosiężnej wymiany towarowej.
Warto jednak zauważyć, że owa wielkoobszarowa, ale mało wydajna uprawa zbóż była wrażliwa na wszelkiego rodzaju klęski żywiołowe. Niesprzyjająca aura, bardziej niż dziś wpływająca na spadek wielkości plonów, prowadziła do głodu. Problemy te dostrzegał skryba z kręgu kanoników raciborskich, który redagował tak zwany Rocznik Raciborski II, zawierający chronologicznie uporządkowane wzmianki o wydarzeniach w mieście i okolicach. I tak pod datą 1318 wzmiankuje on „wielką i straszną zarazę”, która sprawiła, że „za jedną miarę nasion strączkowych płacono jedną grzywnę”. Po 25 lipca 1339 r. nad miastem przechodziła szarańcza, „tak przeogromne mnóstwo, że olbrzymie straty uczyniła w zbożu i drzewostanie”. Wreszcie w 1350 roku wielka powódź sprawiła, że „wszystko na łąkach było zniszczone”. W takich trudnych okresach do mąki domieszano plewy lub korę drzew.
Handel zbożem
Józef Lompa w Krótkim rysie jeografii Śląska dla nauki początkowej, wydanym w 1847 roku w Głogówku, pisał, iż w Raciborzu odbywa się handel znaczny, jarmarki na zboże i len. XIX-wieczna wzmianka poświadcza wielosetletnie tradycje handlu zbożem na ziemi raciborskiej. Sięgają one już XIII wieku. W 1296 r. wśród mnichów cysterskich z Rud pojawia się frater Gottardus magister curie in Ratibor. Ów brat zarządzał raciborskim domem opactwa, który był spichlerzem dla nadwyżek produkcji, a jednocześnie kantorem kupieckim.
Najstarsze raciborskie targowisko zbożowe znajdowało się przy Bramie Mikołajskiej, na obecnym placu Wolności. Wzdłuż ulicy Długiej rozstawione były ławy piekarnicze. Kontrolę nad handlem zbożem sprawował cech piekarzy. Przywileje cesarskie z lat 1586 i 1630 zwiększały liczbę raciborskich jarmarków do pięciu. Przybywali na nie kupcy z Opawy, Karniowa, Żydzi z Białej, Osobłogi i Gliwic. Jednym z najczęściej kupowanych produktów było zboże. Miasto znajdowało się na uczęszczanych szlakach handlowych prowadzących z Wrocławia do Krakowa i, przez Bramę Morawską, na Morawy.
Mała wyporność średniowiecznych łodzi umożliwiała żeglugę odrzańską już od Raciborza. Na początku XVII wieku, władający dobrami zamkowymi baron von Mettich spowodował wybudowanie pomostu nad jedną z odnóg Odry na Ostrogu. Uczynił to z myślą o żeglarzach przypływających do Raciborza po zakup zboża. Dzięki temu łatwiej mogli dokonać załadunku, za co chętnie zapłacili dodatkowe cło. Mettich bogacił się nie tylko na opłatach, ale i sprzedaży zboża ze wsi zamkowych. Około 1607 r. przeniósł on z Bosacza na Ostróg, na leżące za młynem grunty zwane Brzichow, folwark, w którym składowano zboże z dziesięcin1. W nowym składzie łatwiej mu było gromadzić ziarno przeznaczone na sprzedaż.
Zboże spławiano do Wrocławia, który miał prawo składu. W Raciborzu pobierano cło, które żeglarze płacili również w: Koźlu, Opolu, Oławie i Jelczu, łącznie dziewięć talarów i dziewięć groszy srebrnych za jeden statek. Ziarna do raciborskiego portu zwożono nie tylko z okolicznych pól, a także z Moraw, Galicji i Węgier. W 1839 roku jeden z raciborskich agentów ubezpieczeniowych wystawił polisy na ponad 10,5 tys. ton ładunków, głównie: pszenicy, żyta, jęczmienia, owsa i rzepaku.
#nowastrona#
W folwarkach siła
#nowastrona#
W folwarkach siła
W 19. stuleciu ziemia raciborska miała aż 98 obszarów dworskich skupiających dobra rycerskie i szlacheckie z folwarkami i koloniami. Tylko czterdzieści trzy z nich miało status samodzielnych administracyjnych jednostek. Reszta wchodziła w skład kompleksów wielko obszarniczych, które obejmowały również: cegielnie, tartaki, młyny, browary, gorzelnie i serowarnie. Pisano o nich: „Wszędzie koło Raciborza kultura znamienita, żadnego nieużytku, każda skiba roli upłodniona i obsiana, nie widać tu żadnego pastwiska dzikiego, wszystkie pokryte trawami i koniczynami”.
Nie wszędzie, jak wspomniano, ziemia przynosiła dobre plony. Folwarki dominowały więc w krajobrazie terenów na lewym brzegu Odry. Wyjątkiem, zdaje się, był Ostróg. Ks. Augustyn Weltzel pisze bowiem o podzamczu: „Plac obejmował obszar od rzeki podchodzącej do fundamentów i żyzną równinę, poprzecinaną odnogami Odry”. Kiedy w 1726 r. cesarscy komisarze Franciszek von Schweinichen, Franciszek Leopold von Frankenberg i Kasper Henryk Reiß oszacowali należny od poddanych z Ostroga podatek gruntowy, ustalono, że mieli oni czterdzieści trzy ogrody i „wysiewali 1 małdr 9 1/4 miarki”. Ziemia została określona jako średniej jakości. Nadawała się jednak do wysiewu pszenicy i jęczmienia. Zgoła inny był charakter sąsiedniego Bosacza. „Miał wygląd – pisze o osadzie ks. Weltzel - bardzo wiejski. W 1595 r. stały tam tylko budynki gospodarcze z pięćdziesięcioma sztukami bydła. Gruntów ornych nie było”.
W źródłach można natrafić na szereg wzmianek o liczonych miarami zbóż powinnościach podraciborskich chłopów i rodzajach upraw. W 1532 r. Nowe Zagrody liczyły trzydziestu czterech ogrodników, którzy płacili zamkowi czynsz w kwocie dwunastu guldenów, siedemdziesięciu pięciu kur, czterech kop jaj, opłatę leśną i od koni. Miasto miało tu swoją stodołę. Pod koniec XVI wieku Nowe Zagrody miały siedmiu gospodarzy, czterdziestu pięciu zagrodników i wolnych ogrodników. Czynsz wynosił trzydzieści cztery talary, sześć groszy, trzy halerze, 9,5 szefli żyta i owsa, osiemdziesiąt sześć kur oraz blisko cztery kopy jaj.
W 1532 r. na polach folwarku zamkowego w Miedoni uprawiano: żyto, pszenicę, owies, jęczmień, groch, konopie, proso i wykę. Warto dodać, że łąki miedońskie dawały dwadzieścia fur siana. Urbarz raciborski z 1567 r. wzmiankuje, że folwark miedoński miał dwadzieścia dwa małdraty wysiewu ozimego i jarego, które są „w całości uprawiane pracą pańszczyźnianą”.
W 1595 r. dobro zamkowe w Starejwsi liczyło czterdziestu jeden gospodarzy, którzy mieli blisko trzydzieści włók roli, 5,5 włók ziemi wolnej od dziesięcin i czternastu zagrodników. W dziesięcinach dawali sto talarów w gotówce, cztery małdry i 10,5 szefli żyta, dwanaście małdrów i 4,5 szefla owsa oraz sto sztuk drobiu.
W 1603 r. w Studziennej było dwudziestu sześciu siodlaków mających blisko czternaście włók roli i pięć ogrodów. Czynsz wynosił: dwadzieścia jeden talarów gotówką, tyleż samo szefli żyta, osiem małdrów, jedenaście szefli i trzy ćwiartki owsa, sto dziewiętnaście kur i ponad trzy kopy jaj. Dane te świadczą, że mieszkańcy Studziennej byli bardzo zamożni.
Więcej o historii jedzenia na ziemi raciborskiej w książce Grzegorza Wawocznego pt. „Kuchnia Raciborska”. Licząca sobie 592 s. pozycja z przepisami podraciborskich gospodyń dostępna jest w księgarniach w promocyjnej cenie 34,90 zł.
(waw)