Jazda na krawędzi
Ponad rok temu po raz pierwszy zetknął się z trialem rowerowym. Zaczął ćwiczyć. Dziś Piotr Dziadek, bo o nim mowa, jest jednym z najlepszych raciborskich bikerów.
Cyklotrial powstał w Hiszpanii mniej więcej ćwierć wieku temu. Wywodzi się od trialu motocyklowego. Uchodzi za najbardziej widowiskową konkurencję kolarską. Jest to też jednak najtrudniejsza dyscyplina, ponieważ wymaga niecodziennych umiejętności technicznych – uważa Piotrek Dziadek (Dziadu). Do uprawiania tego sportu potrzebny jest specjalny rower – przede wszystkim sztywny, a więc bez amortyzatora, lekki, osadzony na niskiej ramie. Ja zaczynałem na Meridzie Kalahari 500 – przyznaje nastolatek.
Na czym polega trial? Jeździ się po prostu po mieście i pokonuje wszelkiego rodzaju utrudnienia – wyjaśnia Piotrek. Brzmi banalnie, ale wcale takie proste nie jest. Trzeba bowiem tak opanować technikę jazdy, aby omijając przeszkody, np. schody, ławki, śmietniki, wysokie krawężniki, nie stracić równowagi.
Raciborscy cykliści mają się gdzie szkolić. Najciekawsza jest ulica Długa, pełna schodów i murków. Warto pojechać także do parku im. Miasta Roth, na plac Arki Bożka, na Opawską czy pod Bank Śląski, gdzie jest dość nietypowy murek z regulacją wysokości – wylicza Dziadu. Miłośnicy trialu spotykają się jednak często z niezrozumieniem i nietolerancją. Zarzuca się nam, że niszczymy mienie publiczne. To nieprawda, bo dobry biker jeździ tak, by niczego nie uszkodzić – tłumaczy chłopak.
A w tym wszystkim chodzi o to, by pokonać własny strach, poczuć adrenalinę, szlifować swój warsztat i uczyć się coraz bardziej zaawansowanych manewrów. Ja raz zdecydowałem się na dość ryzykowny trik – skok z dachu garażu. Taki wyczyn wzbudza naprawdę niezłe emocje – opowiada Dziadu.
Na razie Piotrek zamierza dalej intensywnie ćwiczyć. W przyszłości planuje wziąć udział w jakichś trialowych zawodach.
Łuk