Przystanek na komendzie

Dzieci zostały zatrzymane 11 lipca w autobusie linii nr 14 tuż przed godz. 19.00. Wsiadły na przystanku w Oborze. Wracały z basenu. Wśród nich była córka Izabeli Swaczyny. Patrycja jechała z trzema koleżankami. Jeszcze na przystanku dały jednej z nich pieniądze na bilety, które kupiła w autobusie. Ona stanęła w kolejce do kierowcy, a dziewczynki wsiadły do autobusu. Panował w nim taki tłok, że po ruszeniu nie zdążyła skasować biletów – mówi pani Izabela. Z relacji córki wynika, że dziewczynka już dostała się do kasownika. Zdążyła jednak tylko grzecznościowo skasować bilet starszej kobiecie, która ją o to poprosiła. Gdy zaczęła się kontrola kierowca zablokował kasowniki. Dziewczynki i jeszcze kilkoro innych dzieci musiały wysiąść wraz z kontrolerem z autobusu niedaleko komendy Straży Miejskiej. Tam zostały sprawdzone ich dane, ponieważ nie miały przy sobie szkolnych legitymacji. Kontroler wypisał im stuzłotowe mandaty. Rodzice trzech z nich zapowiadają, że ich nie zapłacą i w Przedsiębiorstwie Komunalnym złożyli już od nich odwołania. Są zbulwersowani tym, w jaki sposób ich dzieci zostały potraktowane. To przecież nie ich wina, że w autobusie panował ścisk. Jakby chciały zaoszczędzić na biletach, to nie kupowałyby ich chwilę wcześniej u kierowcy. Poza tym dzieci zostały zaprowadzone na komendę Straży Miejskiej i nikt o tym fakcie nie powiadomił rodziców – denerwuje się Izabela Swaczyna. Jej oburzenie podzielają matki zatrzymanych koleżanek. Córka przyszła do domu wystraszona. Wróciła godzinę później niż zwykle. Zaczęliśmy się o nią niepokoić – mówi Małgorzata Kruspińska, jedna z matek. O tym, że dzieci trafiły na komendę powinni być powiadomieni rodzice. Jaką mogę mieć pewność, że za kontrolera nie podaje się jakiś zboczeniec, który każe wyjść razem ze sobą dziewczynkom z autobusu, a straż podaje mu jeszcze ich dane? - bulwersuje się Sabina Bech, której córka kupowała bilety dla siebie i koleżanek. Dzieci miały bezpośredni autobus do domu. Przez kontrolę musiały wracać pieszo wieczorem przez całe miasto. Straż powinna poinformować rodziców i poczekać na ich przyjazd – dodaje.

 

Szymon Czeczko, komendant Straży Miejskiej przyznał, że zanim udzieli nam wyjaśnienia, musi się zapoznać ze sprawą. Niestety, mimo wielu prób, przed zamknięciem tego numeru nie udało nam się z nim już więcej skontaktować.

 

Zdaniem rodziców, kontrolerzy wykorzystują sytuację, że w czasie wakacji tłumy dzieciaków jeżdżą na basen. W autobusach jest tłoczno i nie wszyscy zdążą skasować bilety nim rozpocznie się kontrola.

 

Sprawdzamy wszystkie odwołania i indywidualnie podchodzimy do każdej sprawy. Zależy nam na zadowoleniu naszych klientów a nie na utrudnianiu im jazdy i karaniu za wszelką cenę. Gdyby było odwrotnie, nie wyszlibyśmy z inicjatywą obniżania kwoty mandatów po zapłaceniu ich w odpowiednim czasie czy możliwości odpracowania kary – zapewnia Elżbieta Nowara, wiceprezes raciborskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego. Ustalono, że kasowniki zostały zablokowane dopiero na drugim przystanku, gdzie nikt nie wsiadał i nie wysiadał z autobusu. Nie wiemy, dlaczego dzieci nie miały skasowanych biletów, czy faktycznie nie zdążyły tego zrobić. Nie chcemy nikogo skrzywdzić, ale też nie możemy pozwolić sobie na brak kontroli. To byłoby niesprawiedliwe dla innych klientów, którzy kupują i kasują bilety. Sprawa jest wyjaśniana - mówi E. Nowara. Z udzielonych nam przez wiceprezes informacji wynika, że w autobusie zatrzymanych zostało w sumie dziewięć osób. Dwie w ogóle nie miały biletu. Trójka znalazła go dopiero na komendzie i w ich przypadku obyło się bez mandatów. Wśród nich były też cztery dziewczynki, z czego jedna miała legitymację. Jedna z nich zapłaciła już mandat. Elżbieta Nowara przyznała, że po raz pierwszy kontroler zaprowadził na komendę Straży Miejskiej tak liczną grupę. Twierdzi jednak, że ma takie uprawnienia. Informuje o tym jeden z punktów regulaminu przewozu, wywieszony w każdym z autobusów. Przyznaje jednak, że coraz więcej osób podróżuje bez biletu. W czerwcu ubiegłego roku nałożono 45 mandatów. W tym roku już 168. Zaprzeczyła, by kontrolerzy mieli od nich jakiekolwiek prowizje.

 

Rodzice zatrzymanych dziewczynek są przekonani, że podobna sytuacja mogła spotkać wiele innych osób. Pani Izabela za naszym pośrednictwem apeluje do nich o kontakt. Razem możemy zdziałać więcej – przekonuje.

 

(A. Dik)