Po konserwacji jak nowe
W raciborskim Muzeum można obejrzeć nową wystawę, na której prezentowane są obiekty po konserwacji ze zbiorów placówki.
Rocznie na konserwację zabytków Muzeum przeznacza od 50 do 70 tys. zł. Z każdego działu merytorycznego pracownicy typują przedmioty, następnie wspólnie podejmujemy decyzję, które poddać tym zabiegom w pierwszym rzędzie, natomiast konserwatorzy informują nas o cenie i programie postępowania. Biorąc to pod uwagę decydujemy dokąd wysłać zabytki. Wystawę zorganizowaliśmy, aby pokazać jak zmieniają się pod wpływem działań konserwatorskich czasem bardzo zniszczone przedmioty, jak odzyskują wspaniały wygląd i dawną świetność. Dołączone zdjęcia, przedstawiające ich wygląd przed konserwacją, doskonale obrazują jak wielka zaszła zmiana - mówi Joanna Muszała-Ciałowicz, dyrektor Muzeum.
Warto obejrzeć kaftan - szpyndzer śląski z XIX w. Bardzo zniszczony, po zabiegach konserwatorskich prezentuje się zupełnie nieźle. Pracowała nad nim Barbara Kalfas z Pracowni Konserwacji Tkanin w Krakowie. Konserwatorka w detalach opisuje ten proces: najpierw sporządziła dokumentację fotograficzną obiektu, następnie rozmontowała szpyndzer - oddzieliła rękawy, kołnierz, podszewkę i pasek oddzielający baskinkę, zdjęła watę z rękawów. Poszczególne elementy kaftana zabezpieczyła do prania na podkładzie z siatki poliestrowej, nitką kładzioną, tak, aby nie przemieszczały się podczas prania. Tak zabezpieczone prała w wodzie z dodatkiem korzenia mydlnicy lekarskiej. Po wysuszeniu, poszczególne części tkaniny jedwabnej dublowała jedwabną nitką, przetarte koraliki wszyła w kreplinę, po czym ręcznie zszyła całość. Jak więc widać, proces ten jest bardzo pracochłonny. Ciekawa jest historia związana z czepcem, będącym częścią stroju. W jego denku po demontażu konserwator znalazł fragmenty skryptów dłużnych napisanych w języku niemieckim. Zostały tam włożone w celu usztywnienia go. Dzięki temu mogliśmy precyzyjnie datować obiekt - stwierdza Julita Ćwikła, etnograf.
Bywa, że poddany konserwacji zabytek dosłownie rozpada się na kawałki i dopiero żmudna, wręcz mrówcza praca ratuje go od całkowitego zniszczenia. Tak było na przykład z obrazkiem malowanym na szkle, który stłuczony, rozsypał się w drobny mak. Konserwator składał jego części tak jak puzzle. W bardzo złym stanie była również prezentowana na wystawie pralka klepkowa, którą znaleziono do połowy zalaną wodą w piwnicy w Raciborzu. Po wyschnięciu rozpadła się całkowicie. Na szczęście konserwator ponumerował poszczególne elementy, dlatego możliwe było jej ponowne złożenie.
Na wystawie można również zobaczyć m.in. skrzynię drewnianą z 1861 r., która po zdjęciu górnej warstwy farby przedstawiającej geometryczne wzory okazała się zupełnie inna - pomalowana w motywy roślinne, charakterystyczne dla okresu, na jaki jest datowana. Są też kołowrotki z uzupełnionymi podczas konserwacji elementami oraz drobne przedmioty ze skóry, metalu i szkła, pochodzące z wykopalisk na raciborskim Rynku i ul. Rzeźniczej.
Wystawę można będzie oglądać do końca wakacji.
Ewa Halewska