Grzechy zaniechania
Władze Raciborza nie robią nic, by ściągnąć latem turystów. Historyczna stolica Górnego Śląska przypomina w wakacje pustynię. Czy tak musi być?
Tonący w zabytkach Racibórz dawno dał się zdystansować w rozwoju turystyki innym miastom w regionie. Nasze władze nadal grzeszą bezczynnością.
Pomniklandia
Przy nędznych nakładach na renowację zabytków i promocję turystyki władze miasta lekką ręką przekazały 120 tys. zł na dwa pomniki – Jana Pawła II i abp. Józefa Gawliny. Od kilku miesięcy trwają spory, gdzie postawić ten drugi postument, będący tylko i wyłącznie spełnieniem osobistych ambicji Z. Ciszka i działaczy Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej. Tymczasem na renowację od lat czekają sypiące się mury miejskie przy ul. Drzymały (Racibórz ma jedne z najdłuższych fragmentów obwarowań na Górnym Śląsku), przerwano strumień miejskiej dotacji na odbudowę kaplicy zamkowej, a popadający w coraz większą ruinę zamek dopiero w minionym roku skupił uwagę Starostwa (projekt ma szanse na dofinansowanie w 2007 r.). Ścisłe centrum Raciborza wygląda obskurnie, mało kogo w magistracie obchodzi dogadanie się ze wspólnotami w sprawie remontów elewacji zabytkowych kamienic, drogi wokół pl. Długosza pamiętają jeszczeczasy PRL-u, a pomysł ustawienia małej statuy psotnika Krzysztofka, która mogłaby wnieść trochę radości do tego przygnębiającego obrazu nieporadności raciborskich włodarzy, nie może doczekać się realizacji, mimo iż potrzeba raptem kwoty równej dietom rajców pobieranej za jedną sesję.
Sąsiedzi nie próżnują
Wystarczy tymczasem spojrzeć na Opawę, czeskie miasto wielkości Raciborza. Tamtejsze wypielęgnowane i odnowione śródmieście cieszy oko turysty. Raciborzanie (w tym radni!) zabierają tu swoich gości, kiwając głową z politowaniem na to co wyrabia się u nas. Swojego image dorobił się Cieszyn (w tym roku festiwal filmowy „Wakacyjne kadry”, tradycyjne „Zamkowe spotkania z historią”). Tarnowskie Góry szczycą się gwarkami i przejazdem Sobieskiego, choć to Racibórz jeszcze w latach 80. był głośny z inscenizacji pochodu wojsk polskich pod Wiedeń (w wakacje T. Góry organizują cykl „muzyczne lato”).
Pocysterski kompleks w Rudach odwiedza w letnie weekendy nawet ponad tysiąc turystów, w tym wielu zagranicznych, którzy wracają potem do Rybnika czy Gliwic nie wiedząc, że swoją podróż można przedłużyć do Łężczoka czy lasu Obora i pełnego zabytków Raciborza, bo nie ma tablic informacyjnych. Rynki Opola czy Wrocławia tętnią w wakacje życiem, podczas gdy w Raciborzu życie zamiera. Miasto tonie w oparach duchoty. Nie ma imprez plenerowych, na Rynku słychać tylko gwar klientów ogródków letnich, ale za to we wrześniu Urząd Miasta głośno reklamuje gorsze z roku na rok Dni Raciborza. Kiepska oferta, nie licząc Dni Muzyki Organowej, opiera się na wędkowaniu o puchar prezydenta, kilku zawodach, odczytach, wystawach, które doszłyby do skutku i bez owych Dni Raciborza oraz koncercie plenerowym. Nie wiadomo czemu i komu te Dni mają służyć.
Bujanie w przestworzach
Przez cztery lata tej kadencji radni ani razu nie zastanawiali się nad raciborską turystyką, nie licząc pomysłu na Acapulco na Ostrogu, który okazał się tylko fantazjowaniem Jana Osuchowskiego w przestworzach, za co podatnicy zapłacili i to niemało, bo ponad 400 tys. zł. Za to z lubością rajcy, co roku przy uchwalaniu budżetu, tną wydatki na reklamę miasta ile tylko się da. Nikt nie pomyślał, jak wkomponować sierpniowy Memoriał Kaczyny w rozsądny całoroczny kalendarz pod roboczą nazwą „Lato w Raciborzu”, nie mówiąc już o tym, że spora liczba przyjezdnych gości nie jest kuszona żadnymi innymi atrakcjami. Dobrze przynajmniej, że organizatorzy Memoriału w równym stopniu dostrzegają sportowy jak i rozrywkowy charakter imprezy. Widać było, że ubiegłoroczne Kombii raciborzanie chłonęli jak ryby wodę, ale to wszystko za mało. Słychać było głosy: „jeszcze”…
#nowastrona#
Głowy od parady
Racibórz tymczasem ma przepiękne przedwojenne nadodrzańskie promenady (zdążyły już zarosnąć) nadające się na ścieżki zdrowia. Jako historyczna stolica Górnego Śląska mógłby być królestwem górnośląskiego gotyku (wystarczy spojrzeć na świątynie, które odnowił Kościół), do którego na weekendy ściągaliby mieszkańcy całego regionu pod drodze z lasów rudzkich czy nawet czeskich zamków. Mógłby, gdyby ktoś w magistracie ruszył już przed laty głową, dał pieniądze na odnowienie centrum, podświetlenie ciekawszych zabytków, odnowienie nadodrzańskich tras spacerowych, budowę porządnego kąpieliska, promocję miasta gdzie tylko się da i imprezy plenerowe w stylu festiwalu teatrów ulicznych czy jazzowego grania po wschodzie słońca. To pozwoliłoby rozwinąć sektor usług, stworzyłoby miejsca pracy. Niestety, takie wyczyny pozostają poza zasięgiem naszych ojców samorządowców. Dumni ze swojej pracy będą jesienią przed wyborami odsłaniali pomnik Gawliny i roznosili ulotki z cudownymi receptami na rozwój miasta.
Z początkiem lipca eksperci Polskiej Izby Turystyki wysoko ocenili działalność Miejskiego Centrum Informacji przy ul. Długiej. Racibórz ma więc dobrze działający punkt obsługi turystów. Czas, by wreszcie zacząć ich do naszego pięknego miasta ściągać ciekawymi imprezami, tym bardziej, że Narodowy Bank Polski planuje emisję 2 zł monety z wizerunkiem raciborskiej baszty. Grono najbardziej światłych historyków zaliczyło bowiem Racibórz do najważniejszych polskich miast historycznych. Szkoda tylko, że nasze władze nie potrafią z tej darmowej promocji odcinać kuponów.
Podyskutuj na forum nowiny.pl. Najciekawsze opinie zaprezentujemy w następnym numerze.
Grzegorz Wawoczny