Pies bohater
3-letni cocker spaniel ostrzegł swoich właścicieli przed grożącym im niebezpieczeństwem, gdy w kamienicy obok wybuchł pożar. Odwdzięczył się w ten sposób za to, że go przygarnęli.
Pies ostrzegł swoich właścicieli przed grożącym im niebezpieczeństwem. Obudził ich w chwili, gdy w kamienicy obok wybuchł pożar. Płomienie wydostawały się na zewnątrz zaledwie kilka metrów od ich okien.
Pies ma na imię Parys. To 3-letni cocker spaniel. Do domu Hanny i Piotra Klimów trafił po tym, jak poprzedni właściciel pozbył się go, wyrzucając z samochodu. Jest bardzo ruchliwy, ciekawy wszystkiego, ale nie odstępuje nas na krok. Ogromnie lubi pieszczoty - mówi Hanna Klima. Nie przypuszczała nawet, że Parys w taki sposób odwdzięczy się za okazane mu serce.
Pożar wybuchł w kamienicy przy ul. Londzina. Nad ranem, 2 lutego, ok. godz. 3.00, zbudził Klimów. Ujadał, skamlał, był bardzo niespokojny - mówi właścicielka psa. Mąż podszedł do okna, podniósł rolety a tu buchnął taki dym, że nic nie było widać - wspomina pani Hanna. Wyskoczyłem na balkon i zobaczyłem, że pali się kamienica obok. Na wysokości drugiego piętra ogień wydostawał się z okna znajdującego się tuż przy naszym - mówi Piotr Klima. Byliśmy przerażeni. W pierwszym momencie wystraszyłam się, że to pali się nasz dom, bo ogień był tak blisko - opowiada żona.
Natychmiast wezwali pomoc. Janek, ich syn, obudził mieszkańców pobliskich bloków, by przestawili swoje samochody i zrobili miejsce straży pożarnej.
Ściana kamienicy, w której wybuchł pożar, bezpośrednio graniczy z domem i apteką Klimów. Ogień mógłby się rozprzestrzenić na sąsiednie budynki - przyznaje asp. sztab. Gerard Wranik, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu. Co by było, gdyby nas pies nie obudził? - pytają Klimowie. Parysa nazywają swoim bohaterem.
W wyniku pożaru nadpaleniu uległa część drewnianych stropów i dachu. Trwają ustalenia, co było jego przyczyną. Przypuszczamy, że mogło to być zaprószenie ognia lub też podpalenie - wstępnie ocenia strażak, G. Wranik. Klimowie przyznają, że w kamienicy nocowali bezdomni. Można się do niej dostać bez problemu. Wstępu do niej bronią jedynie deski poprzybijane w drzwiach i oknach. Na szczęście w środku, w chwili pożaru, nie było nikogo.
(Adk)