Zabawa na ostro
Postacie dwóch raciborskich radnych przewijają się w związku z awanturą, do jakiej doszło 10 lutego po 22.00 w Braxtonie. Po mieście krążą plotki na temat zajścia suto zakrapianego alkoholem. Jeden z uczestników szarpaniny ma ranę ciętą głowy. Próbowaliśmy ustalić, co zaszło tego wieczora.
Przy jednym stoliku, wraz ze swoimi przyjaciółmi, bawiło się dwóch radnych, w tym Wojciech Z. Około godz. 22.00, wraz ze swoim towarzystwem, w restauracji pojawił się radny Stanisław M., członek przeciwnego ugrupowania w Radzie Miasta. Jak nam powiedział, do jego stolika podszedł radny Z. i nagabywał jego znajomych. Z jednym dyskutował o tym, kto ma większe zasługi w budowaniu nowej demokracji. Nie zdążyliśmy nawet nic zamówić. Woleliśmy jak najszybciej stamtąd wyjść - powiedział nam Stanisław M.Kilkadziesiąt minut później w Braxtonie pojawiła się policja. Wezwał ją jeden z klientów lokalu. Doszło tam do awantury. Jedna z osób miała ranę ciętą głowy. Policja wezwała pogotowie. Lekarz opatrzył rannego. Pokrzywdzony został przez policjantów pouczony, że może złożyć wniosek o ściganie do sądu sprawcy, sam lub za naszym pośrednictwem - powiedział nam komendant KPP Racibórz, podinspektor Edward Mazur. Więcej informacji policja nie chce zdradzić. Spisano czterech uczestników zajścia. Wśród nich jest Wojciech Z.
Sam pokrzywdzony, z którym udało nam się porozmawiać, oświadczył, że nie został zaatakowany przez radnego. Nie wiem przez kogo. Zastanawiam się, co z tym fantem zrobić. Poinformuję Pana jeśli podejmę jakieś kroki - dodał. W czwartek tuż przed 24.00 pojawił się w szpitalu, gdzie zszyto mu ranę.
Szczegółów zajścia nie chciał nam ujawnić radny Wojciech Z. Proszę mnie o to nie pytać. Mój przyjaciel został pokrzywdzony i tyle - oświadczył krótko.
Do sprawy postaramy się powrócić w kolejnych numerach „NR”. (w, ag)