Przyszło pół wioski
Aniela Jurecka z Budzisk 24 stycznia obchodziła setną rocznicę urodzin. Zaśpiewaliśmy mamie „100 lat już żyje nam”. Sąsiedzi sami przychodzili z życzeniami. Było u nas chyba pół wioski - opowiada córka jubilatki Agnieszka Łużyna, mieszkająca razem z matką.
Wszyscy członkowie rodziny twierdzą, że babcia Aniela trzyma się świetnie. Opowiadają o tym, jak jeszcze dwa lata temu pracowała w polu i ogrodzie. Przestała chodzić po przebytej grypie, jednak w dalszym ciągu cieszy się świetną pamięcią, poczuciem humoru i apetytem. Żarty się jej trzymają. Czasami mówię: mamo, poopowiadaj nam, jak to kiedyś bywało, a ona na to odpowiada, że nie będzie, bo jej za to nie płacą - mówi córka Agnieszka. Też bym chciała żyć tyle co mama i cieszyć się takim zdrowiem. Przez 98 lat nie znała żadnego lekarza - dodaje córka Stefania Mikołajek. Jednak życie pani Anieli do wesołych i łatwych nie należało. W 1941 r. mąż zginął na wojnie, zostawiając ją z trójką małych dzieci. Najstarsza z córek, Agnieszka, miała wtedy 7 lat, najmłodsza Stefania zaledwie 3. Wdowa utrzymywała rodzinę z pracy na polach okolicznych gospodarzy. To przede wszystkim bardzo dobry człowiek, innemu oddałaby serce. Przez całe życie była bardzo pracowita i życzliwa. Mam zaszczyt mieć taką teściową - zapewnia wzruszony zięć, Paweł Łużyna.
Aniela Jurecka urodziła się 24 stycznia 1905 r. w Rakowie koło Baborowa. Po ślubie wraz z rodziną przeprowadziła się do Turza, stamtąd do Budzisk. Ma trzy córki, czterech wnuków, dwie wnuczki, siedem prawnucząt i jedną praprawnuczkę.
Dzień po hucznie obchodzonych urodzinach, 25 stycznia, solenizantkę odwiedzili burmistrz Kuźni Raciborskiej Ernest Emrich, kierowniczka tamtejszego Urzędu Stanu Cywilnego Katarzyna Rosińska oraz sołtys Budzisk Ingeborga Depta, życząc jubilatce kolejnych 100 lat życia.
(Adk)