Dlaczego doszło do tragedii?
Sąsiedzi są w szoku. Nie mogą uwierzyć, że osiemnastoletni chłopak, na co dzień spokojny i grzeczny, dopuścił się rozboju. Jego ofiara, 72-letni mężczyzna, nie żyje. Raciborzanie są wstrząśnięci. Odsłaniamy kulisy tej bulwersującej
sprawy.
POLICYJNE ŚLEDZTWOCo wiadomo z policyjnych komunikatów? Do zdarzenia doszło 7 października ok. godz. 21.30. Chłopak podsłuchał rozmowę 72-latka ze swoimi rodzicami. Goszczący w ich domu przy ul. Kozielskiej znajomy, starszy mężczyzna pochwalił się, że ma przy sobie sporą sumę pieniędzy. Przez przypadek pobrał z banku 10 tys. zł. Wypisał na czeku o jedno zero za dużo. Wziął pieniądze i w drodze do domu odwiedził znajomych, jak się później okazało, rodziców swojego oprawcy.
18-latek zdecydował, że okradnie staruszka. Kiedy ten przebywał w jego domu, chłopak spotkał się ze swym o rok starszym kolegą. Namówił go, by wspólnie dokonali rozboju.
Co działo się dalej? Obydwaj powrócili do mieszkania chłopaka. Kiedy zauważyli, że ich ofiara zbiera się do wyjścia, przebrali się w ciemne bluzy. Wyszli wcześniej i zaczaili się. na starszego człowieka. Do skrzyżowania z ulicą Londzina starszego człowieka odprowadzili rodzice chłopaka. Od tego miejsca szedł samotnie.
W okolicy kościoła św. Mikołaja chłopcy podbiegli do niego z naciągnietymi na głowy kapturami. Jeden go popchnął. Staruszek przewrócił się na chodnik. Napastnicy zabrali mu przypiętą do paska saszetkę z pieniędzmi i uciekli. Zdarzenie widziała matka 18-latka. Nie wiedziała, że przestępcą jest jej syn. Kobieta podbiegła do ofiary. Staruszek był nieprzytomny. Wezwała pogotowie.
Mężczyzna natychmiast został przewieziony do Szpitala Wojewódzkiego w Jastrzębiu Zdroju, gdzie poddano go operacji usunięcia krwiaka mózgu. Niestety, obrażenia, jakie odniósł podczas upadku były zbyt poważne. 11 października 72-latek zmarł.
Policji bardzo szybko udało się ustalić i zatrzymać sprawców napadu. Przeszukano mieszkanie 18-latka. Znaleziono tam sporą gotówkę. 4 tys. zł ze zrabowanych staruszkowi pieniędzy, chłopak oddał matce. Ta, będąc świadkiem napadu na znajomego, nawet nie zapytała, skąd jej syn ma tyle pieniedzy. A on, powodowany chęcią szybkiego zysku, prawdopodobnie nawet nie zdawał sobie sprawy, że jednym ruchem, którym popchnął staruszka, przekreślił także swoje życie.
RODZINA
Przecież to była rodzina - dziwią się sąsiedzi. Starszy pan był teściem jednego z braci chłopaka. Często do nich przychodził, zajmował się wnukiem. Jeszcze tego dnia był w sklepie, kupił napój i chipsy dla dziecka i poszedł do swatów - opowiada ekspedientka jednego z pobliskich sklepów.
Znający rodzinę sąsiedzi a także okoliczni przedsiębiorcy przyznają, że alkohol był tam na porządku dziennym. Kiedyś mieli wszystko, mieszkanie zakładowe, ale nie płacili rachunków. Kilka lat temu przywieźli tu ich rzeczy na przyczepie - opowiada jeden z sąsiadów. Przenieśli się do mieszkania socjalnego, bez wygód, z toaletą na korytarzu.
TO DOBRY CHŁOPAK BYŁ
Jednak wszyscy podkreślają, że chłopak, w odróżnieniu od rodziców i większości lokatorów budynku nie pił, nie palił. Był bardzo spokojny, grzeczny. Miał smykałkę do naprawiania różnych urządzeń. Nie szalał po dyskotekach, nie miał nawet dziewczyny, przed którą miałby się popisywać pieniędzmi. Nigdy nie widziałem go pod wpływem alkoholu. Co go do tego pchnęło? - sąsiad nie kryje zdziwienia, na myśl o tym, że chłopak napadł na starszego mężczyznę. Był bardzo pracowity. Miał szansę na przyszłość lepszą niż jego rodzice, a teraz… ma na sumieniu śmierć człowieka - dodaje.
Chłopak był fajny, spokojny, nie wierzę, żeby był zdolny do skrzywdzenia kogoś. Ale wpadł w nieciekawe towarzystwo - opowiada Marcin, kolega z mieszkania obok. Inni sąsiedzi również wskazują na zły wpływ chłopaka, z którym ostatnio się zadawał. Był niesympatyczny, cwaniakował, nie podobał nam się - mówią rozgoryczeni. To pewne, że to akurat on? - pyta z niedowierzaniem kobieta, pracująca w jednym ze sklepów.
Sąsiedzi nie mogą zrozumieć, dlaczego to się stało, dlaczego zrobił to lubiany przez nich chłopak, o którym mieli dobre zdanie. Dziwne, ale takie rzeczy zdarzają się w każdym środowisku, a on w domu raczej nie miał dobrych wzorców - przyznają ze smutkiem.
ARESZTOWANI
18-latkowi prokuratura przedstawiła zarzuty o dokonanie rozboju i spowodowanie ciężkich uszkodzeń ciała, które doprowadziły do śmierci człowieka. Jego starszemu o rok koledze - o dokonanie rozboju. Obaj przyznali się do dokonania przestępstwa. Grozi im kara do 12 lat pozbawienia wolności. Zostali tymczasowo aresztowani. Policja przedstawiła też zarzuty matce chłopaka o paserstwo, za które grozi jej kara pozbawienia wolności do lat 5. Wobec kobiety zastosowano dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.
(Adk)