Czeski jarmark
Kiedyś Polacy mieszkający w pobliżu granicy z Czeską Republiką jeździli na zakupy do naszego południowego sąsiada. Przejścia graniczne oblegały „mrówki”, a czescy handlarze zarabiali krocie na polskim kliencie. Teraz na przejściach granicznych panuje ruch równie intensywny, lecz w przeciwnym kierunku. Czechów przyciągają takie miejsca, jak ruchliwe targowisko z Zabełkowie.
Targowisko w Zabełkowie powstało w 1994 r. Prywatna spółka wydzierżawiła teren od kółka rolniczego. Początkowo obejmowało około 50 stoisk. Obecnie jest ich ponad 200. Część znajduje się także poza wydzielonym obiektem. W planie przeznaczenie pod handel kolejnych połaci terenu. Powód? Korona stoi wysoko i Czechom opłaca się przyjeżdżać na zakupy do Polski. Chałupki i Zabełków mają najbliżej. Nie jadą dalej, bo liczy się czas. Na przygranicznych targach i tak kupią taniej niż u siebie wszystko, co im potrzeba. Targowisko prosperuje bardzo dobrze. Intensywny ruch oraz idące za tym zyski niwelują spore koszty utrzymania, wśród których niedawno znalazło się wybrukowanie, a niezbyt wysokie opłaty: 15 zł dziennie za stoisko i 9 zł opłaty targowej, nie odstraszają handlujących. Ci, którzy prowadzą sprzedaż szerokiego asortymentu i jednocześnie działalność na innych obiektach, wychodzą na swoje - mówi Urszula Prucnal, kierowniczka obiektu.
Takich osób jest najwięcej. Handlują nie tylko tutaj, ale także w Pietraszynie, Cieszynie - wszędzie, gdzie pojawia się czeski klient. Przeważnie nie są to mieszkańcy Zabełkowa, lecz bardziej oddalonych miejscowości, a nawet spod Krakowa. Targowisko napędza jednak też i miejscową infrastrukturę. Daje zatrudnienie sporej liczbie osób. Około 30 procent pracujących w obrębie obiektu to mieszkańcy Zabełkowa i okolic. Miejscowi zarabiają na parkingach, gastronomii i pobliskich sklepach. Słyszałem ostatnio, że na ten targ przyjeżdża regularnie około 20 tysięcy ludzi - ocenia Tomasz Tomczyszyn, którego rodzina posiada w Zabełkowie własny stragan. Z czeskiej nawały jest zadowolony, bo jak jest okazja, to dlaczego nie zarabiać.
Wokół targowiska kwitną więc wszelkiego rodzaju usługi: dodatkowe sklepy, gastronomia, płatne parkingi (15 koron za postój), dzięki którym więcej czeskich koron zostaje w polskich portfelach. Targowisko w Zabełkowie wpływa również na okoliczne miejscowości. W sąsiednich Chałupkach, przy ulicy Raciborskiej - tuż za przejściem granicznym, rozwinął się równie intensywny handel przydrożny.
Targowisko dostosowane jest do specyfiki handlu przygranicznego - nastawionego na zagranicznego odbiorcę i oferującego szeroką gamę towarów. Czynne jest trzy razy w tygodniu (we wtorki, czwartki i soboty), bo Czesi kupują artykuły codziennej potrzeby. Są tu stałymi, a nie okazjonalnymi klientami. Kupić można dosłownie wszystko: ubrania, kwiaty, produkty spożywcze, zabawki, różnorodne gadżety i sprzęty domowego użytku. Są nawet stoiska z meblami i dywanami, a przed Świętem Zmarłych można zaopatrzyć się w wieńce i znicze. Poza odzieżą, jak przekonuje kierowniczka, największym popytem cieszą się polskie wędliny.
Wszystkie ceny podane są w koronach. Co najwyżej pod nimi podane są drugie, w złotówkach. Sprzedawcy zwracają się do klientów po czesku, choć sprzedają tylko Polacy. Czasem mają nawet trudności w wydaniu reszty w złotówkach. Większość samochodów na pobliskich parkingach i drogach posiada czeskie rejestracje. Na samym targowisku można też więcej usłyszeć rozmów w języku czeskim niż polskim.
Pomimo finansowych korzyści i bliskości miejsca zakupów nie wszyscy mieszkańcy Zabełkowa są zadowoleni z sąsiedztwa kupców i ich klientów. Strasznie uciążliwy jest dla nas ruch, bo praktycznie przez 3 dni w tygodniu nie można tu korzystać ze swobodnego dojazdu - komentuje Konrad Kozubek. Wtórują mu pozostali mieszkańcy ulicy Słonecznej i Ogrodowej, dla których poza nadmiernym ruchem problematyczne jest także zachowanie klientów targowiska. Naruszają oni prywatne posesje, często załatwiają swe potrzeby fizjologiczne w miejscach nie przeznaczonych do tego celu oraz powodują ogólny dyskomfort.
Utrudnienia w ruchu drogowym i handel po obu stronach ulicy stanowią największe zagrożenie. Policja i Straż Graniczna starają się nadzorować ruch na ulicy Nowej, lecz nadal w dni targowe pomiędzy godziną 8.30 a 10.30 nie da się uniknąć korka.
D. Wróbel