Obiecać nie grzech
Tereny w dolinie nadodrzańskiej są rządowi potrzebne pod inwestycję, która ma chronić przed powodzią wielomilionowy majątek państwowy i prywatny, a nie po to, żeby sadzić tam ogórki czy pomidory - argumentował wójt Lubomi Czesław Burek podczas spotkania z wojewodą śląskim w sprawie odszkodowań dla mieszkańców Ligoty Tworkowskiej i Nieboczów. Powinno się więc za nie płacić jak za tereny inwestycyjne.
Podczas spotkań w Nieboczowach i Ligocie w marcu wojewoda Lechosław Jarzębski obiecywał mieszkańcom stosunkowo wysokie stawki odszkodowań za grunty wykupowane pod budowę zbiornika. Miałoby to być od 13 do nawet 18 zł za metr kwadratowy. Tymczasem te obietnice nie mają pokrycia w rzeczywistości. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, który ma budować zbiornik oferuje 2,70 zł za metr kwadratowy gruntu i 1800-2000 zł za metr kwadratowy budynku. Do Katowic wybrali się więc przedstawiciele mieszkańców, by wyjaśnić te rozbieżności. Podczas spotkania wojewoda namawiał RZGW do elastyczności w wycenie majątku i szacowania wartości na korzyść mieszkańców. Jednak przedstawiciele RZGW obstawali przy tym, że nie mogą płacić wyższych odszkodowań. Obowiązujące przepisy obligują do stosowania ceny rynkowej gruntu rolnego w okolicy - i jest to właśnie 2-3 zł za metr kwadratowy. Z takim stanowiskiem nie zgadza się wójt Burek, który uważa, że należy stosować wyższe ceny - jak za teren inwestycyjny. Zapowiedział, że zwróci się w tej sprawie do senatora Adama Graczyńskiego i Sejmowej Komisji Ochrony Środowiska.Wojewoda Lechosław Jarzębski polecił RZGW zakup 100 hektarów gruntów na cele przesiedleń, aby zapobiec spekulacji ziemią w tym rejonie.
(jak)